- Kaliski Kamień Szlifierski  fakty i mity
Kaliski Kamień Szlifierski  fakty i mity
wtorek, 04 czerwca 2019
Legenda o Kaliskim Kole Szlifierskim (Schleifstein) ma swoje źródło w historycznych faktach sięgających średniowiecza. W wieku XVIII gdy nasze miasto było największym ośrodkiem tkactwa na Pomorzu tę opowieść nieco zmodyfikowano dopasowując do współczesności. Następnie, kiedy w czasie rewolucji przemysłowej w wieku XIX zbankrutowali najpierw miejscowi tkacze, a po nich szewcy, legenda została sprytnie przerobiona na slogan o „szlifowaniu zdrowia” w utworzonym tu kurorcie.
-Aby przyciągnąć jeszcze więcej gości władze Kalisza Pomorskiego, który na przełomie XIX i XX wieku aspirował do miana uzdrowiska, rozreklamowały w całych Niemczech „usługę” szlifowania nowożeńców. Miało to zapewnić poddającej się ceremonii parze młodej wzajemną miłość i wierność aż do śmierci. Natomiast gospodarzom zapewniało wcale niemałe zyski o czym świadczy znaczna liczba hoteli, restauracji oraz eleganckich sklepów funkcjonujących w niewielkim przecież miasteczku – opowiadał kaliskim licealistom 30 maja Bogumił Kurylczyk - „Przyjaciel Liceum”, laureat „Kaliskiego Sokoła” oraz badacz dziejów rodzinnego grodu nad rzeką Drawicą.
Ale od początku… Dawni mieszkańcy Kalisza Pomorskiego, a byli to głównie tkacze gdyż funkcjonowało tu blisko 300 takich warsztatów, faktycznie słynęli z posiadania niemal „cudownego” kamienia szlifierskiego. Naostrzone na nim nożyce doskonale przystrzygały płaty wytwarzanego ręcznie sukna, nadając mu nadzwyczajną gładkość. To wzbudzało zazdrość rzemieślników z sąsiednich miast, zwłaszcza Drawska i Złocieńca. Na dodatek nie pozwalano im z tego cudownego kamienia korzystać i nazywano „nieokrzesanymi gburami” kiedy próbowali skrycie tutaj naostrzyć także swoje nożyce. Co więcej otwierano wtedy zapadnię, przez którą intruzi wpadali za karę do głębokiego dołu z wodą.
Zemsta sponiewieranych sukienników była bardzo dotkliwa. Po wynalezieniu maszyny parowej fabrykanci ze Złocieńca szybko przestawili się z produkcji ręcznej na maszynową i oferując lepsze sukno za niższą cenę doprowadzili do upadku kaliskie warsztaty tkackie. A kiedy ich właściciele przekwalifikowali się na rzemiosło szewskie szyjąc buty dla pruskich żołnierzy, rychło upadły także te warsztaty nie wytrzymując konkurencji z maszynową produkcją kamaszy. Miasto stało się tak ubogie, że sprzedano wtedy nawet ratusz zamieniając go na piekarnię. I właśnie ta bieda sprawiła, że przywołano starą legendę o Kaliskim Kole Szlifierskim nadając jej nowy, marketingowy wymiar „szlifowania” kuracjuszy i nowożeńców. - Przedwojenny pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Czy nie warto zatem do niego powrócić także obecnie? - zapytał na zakończenie prelekcji Bogumił Kurylczyk.
Wiele informacji na temat Kaliskiego Kamienia Szlifierskiego można przeczytać na licealnym portalu „my-Kalisz Pomorski-okolice-świat” prowadzonym od kilku lat przez Bogumiła Kurylczyka i Joannę Mączkowską.

(ZSP)