MY - KALISZ POMORSKI - OKOLICE - ŚWIAT
Tutaj zyskałam ludzi (Anastazja Barska)
Wpisy absolwentów

Choć jedną nogą byłam już w LO w Gorzowie Wielkopolskim, w ostatniej chwili zdecydowałam się na Kalisz Pomorski. Bałam się, że moja decyzja okaże się zła i będę żałowała, jednak przez te trzy lata ani przez chwilę nie pomyślałam o tym wyborze, jako o niesłusznym.

Moim najstarszym wspomnieniem związanym z tą szkołą jest wakacyjny wyjazd integracyjny. Nie znając nikogo z nowej klasy czułam się nieco samotna. Nie trwało to jednak długo. Właśnie wtedy po raz pierwszy miałam do czynienia z moją bratnią duszą. Paula, widząc onieśmieloną, szarą myszkę jaką - tylko z pozoru oczywiście - byłam, od razu spróbowała nawiązać ze mną kontakt. Dodało mi to sporo otuchy. Przez jeden krótki dzień nie zdążyłam bliżej poznać się ze wszystkimi, jednak miło wspominam ten wyjazd.

Kiedy po raz pierwszy przekroczyłam mury kaliskiego Liceum moją uwagę przykuły bardzo ładne korytarze, klasy, zadbane toalety, a najlepsze wrażenie sprawiła grająca na przerwach muzyka. Z każdym dniem poznawałam coraz lepiej zarówno nauczycieli jak i uczniów. Z chęcią uczęszczałam na lekcje, głównie dzięki miłej atmosferze panującej w szkole.

Nie mogę powiedzieć, że zawsze grzecznie słuchałam wykładanych tematów. Opracowałyśmy z przyjaciółką ciekawy sposób porozumiewania się, tak aby zawsze wyglądać na wzorowe uczennice - ale niech to pozostanie naszą tajemnicą;) Oczywiście, nie działo się tak nieustannie, jednak czasem zmęczenie brało nad nami górę. Często posługiwałyśmy się również specjalnie wymyślonymi przez nas kodami, w celu przekazania sobie treści w taki sposób, aby nikt niczego nie mógł się domyślić.

Po szkolnych korytarzach chodziłyśmy zawsze we dwie. Już od samych początków zyskałyśmy miano wiecznie roześmianych wariatek. I nie da się zaprzeczyć, że tak nie było.

W mojej pamięci zapadną na zawsze klasowe maratony filmowe organizowane przez naszą wychowawczynię - Panią Joannę Mączkowską. Odbyły się aż cztery i każdy z nich pozostawił po sobie wiele niesamowitych wspomnień. Do tradycji przeszło granie na szkolnym korytarzu w Jungle Speed, Twistera czy siatkówkę oraz spożywanie różnego rodzaju smakołyków przez całą noc. Nasze liceum wydawało się nam wtedy jeszcze bardziej przyjazne. Biegaliśmy po korytarzach niczym przedszkolaki.

Dzięki szkole poznałam nie tylko przyjaciółkę, ale również mojego chłopaka. Ważne okazały się wspólne zainteresowania i pasje. Szczególny wpływ miało również połączenie naszej klasy dziennikarskiej z wojskową. A jak powszechnie wiadomo - za mundurem panny sznurem;)

Niezapomniany na pewno pozostanie rajd, który odbył się we wrześniu 2012 roku kiedy to przez trzy dni maszerowaliśmy szlakiem ewakuacji jeńców wojennych. Pomysł Pana  Pawła Łuczko od samego początku przypadł nam do gustu, a sama jego realizacja okazała się strzałem w dziesiątkę. Ucieczka przed zbliżającą się burzą, przejazd w przyczepie ciągnika czy rejs stateczkiem to tylko nieliczne z całej masy przygód. Pomimo zmęczenia i bolesnych odcisków nie poddaliśmy się i w dobrych humorach, dzielnie dotarliśmy z powrotem do Kalisza Pomorskiego.

Dzięki nauczycielom mogłam rozwinąć swoje zainteresowania, co jest dla mnie niezwykle ważne. Liczne wyjazdy na konkursy z języka angielskiego dały mi nowe, niezbędne doświadczenie. Oprócz tego udało mi się zrozumieć matematykę, co do tej pory wydawało mi się niemożliwe. Lekcje polskiego nauczyły mnie zupełnie nowego sposobu myślenia, co uważam za duży sukces i poszerzenie horyzontów.

Opisanych przeze mnie wydarzeń nie można nazwać nawet małą cząstką wspomnień , jakie zabiorę ze sobą z kaliskiego Liceum. To okres, który uważam za przełomowy i bardzo ważny dla mnie. Wpłynął nie tylko na pogłębienie mojej wiedzy książkowej, ale przede wszystkim wzbogacił mnie o nowe doświadczenia i mądrości życiowe. Dzięki pobytowi tutaj zyskałam ludzi, którzy są dla mnie niezwykle ważni i tacy pozostaną.

 

Anastazja Barska

Absolwentka 2013 (klasa III a)