MY - KALISZ POMORSKI - OKOLICE - ŚWIAT
Tajemnice nazistowskiego Kallies

1. Tło polityczne
     Joseph Goebbels, po uzyskaniu przez NSDAP – partię Adolfa Hitlera – aż 92,1 % poparcia w jednopartyjnych wyborach przeprowadzonych w Niemczech w listopadzie 1933 roku stwierdził, że władzę zdobywa się przy pomocy władzy. Faktycznie, te zorganizowane przez nazistów po raz pierwszy już w III Rzeszy wybory były właściwie formą plebiscytu. Obywatele głosowali bowiem (zakreślając „tak” albo „nie”) na jedną listę z kandydatami NSDAP oraz tzw. „gośćmi”, politykami całkowicie uzależnionymi od Hitlera. Później naziści jeszcze dwukrotnie organizowali podobne plebiscyty poparcia dla dyktatury, otrzymując w roku 1936 roku 98,8 % głosów, a w 1938 roku – 99,1 %. Wtedy zresztą był to plebiscyt, w którym odpowiadano na podwójne pytanie: czy zgadzasz się na przyłączenie Austrii oraz czy głosujesz na listę Adolfa Hitlera?

     Dziesięć lat wcześniej, w maju 1928 roku, kiedy NSDAP po raz pierwszy wystartowała w wyborach do Reichstagu, otrzymała zaledwie 2,6 % głosów poparcia, wprowadzając do parlamentu tylko 12 deputowanych na 491 miejsc. Wygrali wówczas socjaliści z SPD, a poparciem cieszyli się także narodowcy z DNVP (14,2 %).

     Konflikt pomiędzy zwolennikami SPD a NSDAP w Kallies przybrał na sile przed wyborami, które odbyły się 14 września 1930 roku. Naziści zdobyli wtedy w Niemczech 18,2 % głosów, ustępując jedynie SPD (24,5 %). Narodowcy z DNVP uzyskali 7,0 % poparcia gdyż stracili wyborców głównie na rzecz NSDAP. Natomiast dużo lepiej od nich wypadła Komunistyczna Partia Niemiec (13,1 %).

     W lipcu 1932 roku odbyły się następne wybory do Reichstagu. Teraz naziści otrzymali 37,3 % głosów po raz pierwszy pokonując SPD (21,6 %). Nagły wzrost popularności ich partii historycy tłumaczą załamaniem gospodarczym spowodowanym wielkim kryzysem ekonomicznym. Miliony ludzi straciły pracę, szerzyło się ubóstwo, a niepokoje społeczne podsycał brak nadziei na szybką poprawę losu. Tworzone, mniejszościowe rządy nie radziły sobie z kryzysem, a zrezygnowane społeczeństwo zaczęło zwracać się ku tym, którzy oferowali rozwiązanie problemów, a zwłaszcza bezrobocia. W te trendy idealnie wstrzelił się Adolf Hitler ze swoją NSDAP, nie bez przyczyny nazywając ją obiecująco Niemiecką Narodowo-Socjalistyczną Partią Pracy.

     Po wyborach lipcowych żadna z partii nie była jednak w stanie sformować koalicji rządowej, więc w listopadzie 1932 roku odbyły się wybory kolejne, uważane jeszcze za wolne. Ponownie zwyciężyła partia Hitlera, chociaż uzyskała niższe poparcie - 33,1 %. Po dłuższych negocjacjach politycznych, 30 stycznia 1933 roku, prezydent Hindenburg zlecił Hitlerowi misję sformowania rządu w koalicji z narodowcami (DNVP), mianując go kanclerzem.

     W marcu tego samego roku naziści zorganizowali kolejne wybory do Reichstagu, które już wolne nie były gdyż bojówki zastraszały przeciwników, ponadto dochodziło do fałszerstw. Poparcie NSDAP na poziomie 43,9 % przełożyło się na 288 mandatów w parlamencie powiększonym do 647 deputowanych, co nie dawało samodzielnej większości. Dlatego też 23 marca 1933 roku Hitler przeforsował przyjęcie ustawy o pełnomocnictwach, upoważniającej go do rządzenia za pomocą wydawanych dekretów, zatem bez oglądania się na Reichstag i inne partie polityczne.

     Podsumujmy. W ciągu trzech lat 1930-33 wybory w Niemczech odbyły się pięć razy, w tym trzykrotnie przeprowadzono je w sposób demokratyczny: we wrześniu 1930 r., w lipcu 1932 r. oraz w listopadzie 1932 r. Natomiast dwukrotnie (w marcu i w listopadzie 1933) wybory ani demokratyczne ani tym bardziej wolne, już nie były. I właśnie podczas trwającej w tym czasie kampanii także w małym, pomorskim mieście Kallies nie brakowało ostrych spięć pomiędzy przeciwnikami politycznymi. Zachowane w archiwach dokumenty pokazują, że naziści wcale nie zdobyli tu władzy łatwo, gdyż wielu znaczących mieszkańców (radni, nauczyciele i przedsiębiorcy), było zdecydowanymi przeciwnikami NSDAP, a zwolennikami SPD.

     Zwolennikiem SPD nie był natomiast ówczesny burmistrz Joachim Caesar, który uwikłał się w trwające latami procesy sądowe z socjalistami, sprzyjając tym samym nazistom. Dlatego po rezygnacji z urzędu pod koniec roku 1933, mógł za niewątpliwym przyzwoleniem NSDAP objąć podobną posadę burmistrza w leżącym nieopodal Koszalina Polanowie (Pollnow), czyli w tej samej rejencji co Kallies.

 

2. Konflikty przed wyborami
     Sprawujący od roku 1926 obowiązki burmistrza Kallies dr Joachim Caesar, pochodził ze Szczecina, więc doskonale znał wydawaną tam, poczytną na Pomorzu gazetę „Stettiner Volksbote”, która zawsze stała po stronie socjaldemokratów z SPD, a ostatnio coraz bardziej występowała przeciwko nazistom z NSDAP. Natomiast w numerze z 10 kwietnia 1930 r. wystąpiła przeciwko policjantom z Kallies, zarzucając im, że zamiast wypełniać obowiązki służbowe zajmują się anonimowymi donosami. O tym, tropem jakich donosów podążają, mówił już sam tytuł krótkiego artykułu: „Szmatławy anonim”.

     Autor donosił z Kallies, iż nadzorowana przez burmistrza miejscowa policja po raz kolejny dopatruje się nieprawidłowości w funkcjonowaniu działającego przy Rynku (naprzeciwko wieży kościoła) sklepu spółdzielni konsumenckiej, prowadząc śledztwo tylko na podstawie donosu osoby o nieznanym nazwisku, lecz o niewątpliwie nikczemnych zamiarach. Przesłuchano już magazyniera sklepu oraz miejską komisję kontrolną, w której zasiada również znany działacz antyalkoholowy, więc jej obiektywność jest raczej wątpliwa.

     Burmistrz od razu się domyślił kto jest autorem tej notatki. To znany w mieście socjaldemokrata z SPD, nauczyciel miejscowej szkoły Otto Niedrig. Po lekcjach jest on częstym gościem u partyjnego kolegi, który zarządza sklepem spółdzielni konsumenckiej. I niedawno (7 marca) został ukarany mandatem w wysokości 50 marek za sprzedaż alkoholu bez posiadanej na to koncesji. Natomiast policyjne śledztwo wszczęte na podstawie wspomnianego anonimu ustaliło, że ten nielegalnie serwowany alkohol konsumował przy ladzie także nauczyciel Niedrig, czemu nie tylko zaprzeczył, ale jeszcze obrzucił policjantów obraźliwymi słowami.

     Wkrótce w „Stettiner Volksbote” zaczęły się ukazywać kolejne artykuły krytykujące działania burmistrza Kallies zwłaszcza w zakresie pomocy społecznej udzielanej najuboższym mieszkańcom. Ich autorem był nadal Otto Niedrig, któremu informacji udzielał radny miejski Emil Hinz z koła kaliskich radnych SPD. Szczególnego rozgłosu nabrała sprawa robotnika Schwinkendorfa. Jak opisano w gazecie, zjawił się on u burmistrza Kallies by zaprotestować przeciwko wstrzymaniu mu jako bezrobotnemu wypłaty otrzymywanego wcześniej zasiłku. Dr Caesar wyjaśnił, że suma pobranych przez robotnika zasiłków przekroczyła już ustalony próg i teraz trzeba w magistracie ponownie rozpatrzyć jego sytuację materialną. Na to Schwinkendorf odparł, że w tej beznadziejnej sytuacji gdy nie ma nic dla siebie i swojej rodziny do jedzenia, chyba będzie musiał się z rozpaczy powiesić. W odpowiedzi miał od burmistrza usłyszeć, iż tak właśnie powinien zrobić…

     Relację z tej rozmowy Schwinkendorf zdał natychmiast spotkanemu w ratuszu radnemu Hinzowi, który jako także robotnik poczuł się w obowiązku poruszenia tej bulwersującej sprawy na najbliższej sesji rady miejskiej. Dr Caesar był na niej nieobecny, więc nie mógł przedstawić swojej wersji wydarzeń. Mimo to klub radnych SPD postanowił poskarżyć się na nieludzkie wobec ubogich postępowanie burmistrza Kallies do władz rejencji w Koszalinie. Jak wynika z przesłanych tam później przez oskarżonego wyjaśnień, na oświadczenie Schwinkendorfa, że nie ma pieniędzy na jedzenie, więc chyba się powiesi, dr Caesar miał odpowiedzieć, iż nie ma wpływu ani na jedno, ani na drugie.

     W kolejnym piśmie do koszalińskiej rejencji, bo korespondencja w sprawie wzajemnych oskarżeń ciągnęła się miesiącami, burmistrz Kallies zawnioskował o zdyscyplinowanie radnego Hinza, ponieważ fałszywymi oskarżeniami podważa autorytet ojca miasta. Ponadto wystąpił o zbadanie poczytalności nauczyciela Niedriga gdyż podejrzewa u niego chorobę psychiczną. I przypomniał, że prowadził on podczas szkolnych lekcji niedozwoloną agitację polityczną rozdając uczniom ulotki zachęcające do głosowania na SPD, za co został już ukarany. Dodatkowo w miejscowej gazecie „Kallieser Tageblatt”, 12 maja 1931 roku ukazało się wyjaśnienie burmistrza, szczegółowo naświetlające jego wersję wydarzeń i problemy z radnymi SPD.

     Tymczasem relacje z radnymi NSDAP układały się burmistrzowi dużo lepiej, ich przedstawiciel i szef nazistowskich struktur partyjnych w Kallies, kupiec Walter Groch złożył 20 maja 1931 r. pismo o udostępnienie w trybie pilnym sześciu betonowych słupów ogłoszeniowych na ulotki i plakaty propagandowe. Dr Caesar pozytywnie rozpatrzył ten wniosek jeszcze tego samego dnia. Dodajmy, że burmistrza zapewne wspierał w tych potyczkach z radnymi SPD także pastor Gerhard Gülzow, który wprawdzie dopiero kilka miesięcy temu (w Święto Dziękczynienia 1930) objął posadę proboszcza w Kallies, lecz pozostawał z Caesarem z zażyłych, towarzyskich stosunkach. Bo nowy pastor, podobnie jak burmistrz oraz prezes miejscowego sądu Schuppenhauer nie byli żonaci i założyli w miasteczku nieformalny klub kawalerów często goszcząc się nawzajem.

     Skargi radnych SPD na burmistrza oraz burmistrza na nich i na nauczyciela Niedriga, poprzez starostę w Drawsku Pomorskim, zarząd rejencji w Koszalinie, prezydium prowincji w Szczecinie, dotarły wkrótce do ministerstwa spraw wewnętrznych w Berlinie. Zachowała się przesłana tam opinia radcy szkolnego Schultza z powiatu oraz nadradcy szkolnego von Hoffmanna z rejencji. Pierwszy wypowiedział się w kwestii zdrowia psychicznego Niedriga uznając, że praca dydaktyczna i osiągnięcia zawodowe tego nauczyciela nie dają żadnych podstaw do twierdzenia jakoby był psychopatą. Natomiast jego działalność polityczna wyrasta z uczciwego przekonania i godnego pochwały idealizmu. Niestety czasami przeradza się w pewien fanatyzm, podsycany silnymi napięciami między politycznymi przeciwnikami w Kallies.

     Nadradca von Hoffmann wysłał do Berlina w listopadzie 1931 roku dłuższy elaborat. Napisał w nim, że osobiste animozje pomiędzy burmistrzem Kallies, a nauczycielem miejscowej szkoły Niedrigiem, trwają od kilku lat i niepokoją mieszkańców miasta. „Obie strony gniewnie walczą z sobą przekraczając niekiedy granicę, którą powinni szanować ludzie żyjący obok siebie”. Dodał, że Niedrig został ostrzeżony przez departament szkolny, aby zachowywał się powściągliwiej. Podobną rozmowę przeprowadzono z Caesarem, więc trzeba mieć nadzieję, że i ona przyniesie dobry skutek.

     Ostatni zachowany dokument został sporządzony w Berlinie 24 września 1932 roku, dwa miesiące po wyborach jakie po raz pierwszy wygrali naziści z NSDAP, a jakie przegrali socjaldemokraci z SPD. Pewnie dlatego ministerstwo spraw wewnętrznych uznało, że burmistrz Kallies dr Caesar nie popełnił żadnych wykroczeń, ani w kwestii rzekomo złego potraktowania robotnika Schwinkendorfa, ani w kwestii faworyzowania plakatów wyborczych NSDAP, które w przeciwieństwie do plakatów SPD, mogły wisieć dłużej i do tego na słupach ogłoszeniowych. O wydanej decyzji poinformowano prezydium prowincji Pomorze w Szczecinie, zarząd rejencji w Koszalinie oraz koło radnych SPD w Kallies. Jednocześnie zwrócono aż 16 tomów akt zwierających dokumenty dotyczące tej sprawy, co pokazuje jak bardzo ów konflikt był zaogniony.

     Oczyszczony z wszelkich zarzutów i zapewne obrażony na część mieszkańców z powodu ich krytycznych wobec niego wystąpień, Joachim Caesar pełnił w Kallies funkcję burmistrza już niedługo. Z początkiem roku 1933 objął z rekomendacji NSDAP podobne stanowisko w Polanowie nieopodal Koszalina. Ostatni podpisany przez niego dokument (12 grudnia 1932 r.) to rozliczenie budżetu jakie złożył do starosty w Drawsku Pomorskim. Caesara zastąpił burmistrz komisaryczny, na którego powołano, co nie stanowiło niespodzianki, szefa lokalnej komórki NSDAP, radnego miejskiego z zawodu kupca, Waltera Grocha. Sądząc z nazwiska, ten przywódca kaliskich nazistów był polskiego pochodzenia.

 

3. Porachunki po wyborach
     W gorącym roku 1932 gdy w Niemczech dwukrotnie odbyły się wybory do Reichstagu (w lipcu i listopadzie), jak już wspomniano i jedne i drugie wygrała partia Hitlera; pierwsze z lepszym wynikiem, kolejne z nieco gorszym. Pomiędzy wyborami toczyła się ostra walka zwolenników NSDAP i SPD. Z dokumentów archiwalnych wynika, że w Kallies dochodziło wtedy do rękoczynów, które zdarzały się wprawdzie wcześniej, lecz teraz stały się jeszcze brutalniejsze. Fanatyczny zwolennik Hitlera niejaki Krüger (w mieście mieszkało kilkanaście osób o tym nazwisku), będąc podporą lokalnej bojówki NSDAP mającej terroryzować politycznych przeciwników, paradował jawnie w stroju organizacyjnym SA (Sturmabteilung) czyli brunatnej koszuli w czasie gdy było to zabronione (kwiecień – czerwiec 1932 r.). I nie tylko zakrzykiwał oraz rozpędzał wiece SPD, ale nawet groził ich uczestnikom nożem sprężynowym.

     Takiej brutalnej napaści z nożem w ręku ze strony Krügera doświadczył robotnik Paul Strosensky, który był bliskim znajomym nauczyciela Niedriga. Obaj bowiem działali w SPD i co więcej byli sąsiadami gdyż mieszkali w tej samej, należącej do miasta kamienicy przy Kurzestrasse (obecna Aleja Piastów pozbawiona domów). Wezwani na miejsce kaliscy policjanci wymierzyli za ten napad mandat karny uznając, iż winny jest Strosensky gdyż to on wdał się w bójkę. A w protokole napisali, że członek NSDAP Krüger żadnego niebezpiecznego narzędzia wtedy przy sobie nie miał.

     Sprawa trafiła do prokuratora. Ten jednak nie nadał jej dalszego biegu uznając, iż „przy sprzecznych zeznaniach stron przeciwnych nie można z całą pewnością ustalić kto zaatakował, a kto działał w samoobronie”.

     Kiedy z początkiem 1933 roku władzę w Kallies jako burmistrz komisaryczny objął Walter Groch, urzędowania nie zaczął od natychmiastowego rozliczenia się z miejscowymi przeciwnikami NSDAP. A tymi, którzy narazili się szczególnie partii Hitlera byli: Paul Strosensky i Otto Niedrig. Najpierw Groch zajął się sprawami polityczno-propagandowymi ściągając do Kallies dzięki znajomościom wśród nazistów, którzy już przejęli w Niemczech wszystkie ważniejsze funkcje i urzędy, obóz RAD (Reichsarbeitsdienst) czyli niemieckiej służby pracy. Wówczas była to jeszcze organizacja ochotnicza gdyż obowiązek przepracowania przez młodych mężczyzn (18-25 lat) na rzecz państwa 6 miesięcy wprowadzono w połowie 1936 r. Baraki dla skoszarowanych w wojskowym drylu kilkudziesięciu ochotników wykonujących w mieście szpadlami rozmaite prace ziemne, ustawiono obok obecnego Nowego Cmentarza. Istniejąca tam do dzisiaj strzelnica jest właśnie ich dziełem, bo oprócz machania szpadlami pilnie wdrażali się w sztukę trafiania kulami do celu.

     Jak się jednak okazało po niespełna roku funkcjonowania w Kallies obozu RAD (od września 1933 do kwietnia 1934) miasto było zbyt małe aby zapewnić zgromadzonym ochotnikom front pracy. Także miejscowe przedsiębiorstwa nie potrzebowały ich łopat, bo do prac ziemnych było wystarczająco dużo bezrobotnych, którzy pracowali za niższą stawkę.

     Kiedy podliczono pieniądze wydane z kasy komunalnej na utrzymanie ochotników (wyżywienie, ogrzewanie baraków i oświetlenie) oraz sumę wypłat - wyszło, iż magistrat stracił na tym przedsięwzięciu aż 15.789 marek co wówczas stanowiło znaczną kwotę. Przykładowo budżet Kallies w roku 1933 zamknął się kwotą 190 tys. marek. Dlatego w kwietniu 1934 roku wyposażenie obozu zostało sprzedane kierownictwu RAD, a od 1 lipca miasto już nie miało z nim nic wspólnego.

     Za swoich przeciwników Walter Groch zabrał się rok później. I w ramach zapewne w dużej części osobistej zemsty, 3 stycznia 1934 roku Paul Strosensky otrzymał od burmistrza Kallies pisemne zawiadomienie. Czytamy w nim, że „z powodu Pana nierzetelności politycznej i nieprzestrzegania nakazów magistratu, wypowiada się z dniem 1 lutego 1934 r. umowę najmu zajmowanego mieszkania. Wypowiedzeniu nadano tryb natychmiastowy, ponieważ jest to konieczne w interesie państwa. Jeśli w wyznaczonym terminie mieszkanie nie zostanie opuszczone, nastąpi przymusowa eksmisja”. 24 stycznia 1934 r. Strosensky poinformował pisemnie burmistrza Grocha, że mieszkania w wyznaczonym terminie nie opuści. Odpowiedź, też pisemną otrzymał już następnego dnia. Była to właściwie groźba, że jeśli mieszkania do 1 lutego nie zwolni, zostanie z niego wyprowadzony siłą.

    Strosensky poszukał teraz sprawiedliwości u starosty i pojechał do Dramburga (Drawska Pomorskiego) gdzie 27 stycznia okazał oba zawiadomienia o eksmisji oraz oświadczył, że w najmowanym lokalu mieszka z żoną i czwórką dzieci, więc tym bardziej nie może być z niego eksmitowany w trybie natychmiastowym. Ponadto dlaczego jako przyczynę podano powody polityczne? Na jakiej podstawie prawnej? Sekretariat starosty natychmiast, bo w tym samym dniu, wydał pilne pismo skierowane do burmistrza komisarycznego Grocha. Przypomniano mu, że do przymusowej eksmisji z lokalu uprawniony jest wyłącznie komornik na podstawie prawomocnego wyroku sądu. Zatem należy najpierw uzyskać taki wyrok, a dopiero potem nakazywać eksmisję rodziny robotnika Strosensky. Na kopii tego dokumentu starostwa widnieje pieczęć kaliskiej policji, gdzie musiała także trafić ta informacja, co oznacza, iż w wyznaczonym terminie eksmisja się nie odbyła.

    Walter Groch był w swojej zemście konsekwentny i wystąpił zaraz do sądu rejonowego w Kallies z powództwem o eksmisję. Zawiadomienie o wytoczeniu tej sprawy Paul Strosensky otrzymał 29 stycznia 1934 r. W tym samym dniu Groch powiadomił także władze powiatowe. Jak do nich napisał: Strosensky wraz z żoną musi być wyeksmitowany z mieszkania komunalnego „z powodu nierzetelności politycznej i fałszywych oświadczeń o obecnym przywództwie państwa, a ponadto złożonej deklaracji, że on i żona zawsze pozostaną socjaldemokratami”. Wobec tego Strosensky został tylko ponownie zapewniony przez starostę na piśmie (2 lutego 1934 r.), że bez wyroku sadowego jego eksmisja nie może się odbyć.

     Niestety nie ma w archiwach kolejnych dokumentów. Można się domyślać, iż wcześniej czy później wygrał Groch, który wkrótce zabrał się także za nauczyciela Niedriga. Jak wynika ze spisu kaliskich radnych z 27 sierpnia 1932 roku, obok Waltera Grocha figuruje na nim także Otto Niedrig. Zachowała się również kartka z porządkiem posiedzenia rady miasta 7 czerwca 1933 r. Groch zrezygnował wtedy nie tylko z przewodniczenia radzie gdyż od stycznia zastąpił na tym stanowisku Wilhelma Wittchowa, ale zrezygnował również z mandatu radnego by móc w drodze wyboru z funkcji burmistrza komisarycznego awansować na funkcję pełnoprawnego burmistrza Kallies. O swój wybór był pewny gdyż naziści mieli już w radzie miejskiej znaczącą przewagę. Rezygnację z mandatu złożył wówczas także Otto Niedrig. Na ile ta jego rezygnacja była wymuszona - nie wiadomo.

     Podobnie jak nie wiadomo o dalszych jego losach. W każdym razie w roku 1937 już nie figuruje w wykazie nauczycieli szkoły miejskiej w Kallies.

    W roku 1937 przeprowadzono wielką, ogólnoniemiecką akcję zawieszania w sieniach kamienic tablic, na których można było wypisywać pytania i wnioski kierowane przez lokatorów do lokalnych komórek partii Hitlera, co stanowiło kolejne narzędzie inwigilacji obywateli. W Kallies zawieszono je w kilkunastu budynkach należących do miasta oraz w sześciu będących własnością powiatu. Napis pod wielkim logo NSDAP na tych tablicach (Haustafel) brzmiał zachęcająco: Towarzyszu, potrzebujesz porady lub pomocy? Zwróć się do NSDAP. Wpisz tu swoją kwestię… Wobec ugruntowanego już terroru nazistów, nikt kłopotliwych pytań zapewne nie zadawał. Ale na wszelki wypadek lepiej było zawczasu wysiedlić z kamienic wyposażonych w Haustafel NSDAP lokatorów politycznie niepewnych, takich jak Strosensky czy Niedrig.

       We wspomnianym roku 1937 partia Hitlera rządziła już wszystkim i wszędzie. Przykładowo, każdy kaliski radny musiał otrzymać akceptację powiatowego oddziału NSDAP w Dramburg jak nazywało się Drawsko Pomorskie. Pismem z 4 listopada tego roku dokonano wymiany trzech dotychczasowych radnych, którzy w strukturach partyjnych awansowali, na trzech nowych: szefa miejscowego SA Friedricha Scholza, kupca Fritza Roloffa oraz szefa miejscowych rolników PG Wilhelma Schrödera. Skrót PG oznacza niemieckie słowo Parteigenosse jakim zwracali się do siebie członkowie NSDAP, co można przetłumaczyć jako towarzysz partyjny. W ten sposób naziści chcieli się odróżnić od członków partii komunistycznej i socjaldemokratycznej, którzy używali zwrotu Genosse (towarzysz).

   Starosta Drawski poinformowany przez powiatową komórkę NSDAP o wprowadzonych zmianach personalnych wśród kaliskich radnych, natychmiast wystosował pismo do burmistrza Kallies. Przypomniał w nim, iż ma w ciągu 4 tygodni dostarczyć do starostwa dowody aryjskiego pochodzenia nowych radnych oraz ich żon. Ponadto muszą oni wypełnić specjalne kwestionariusze personalne i złożyć na sesji rady ślubowanie.

    Również pracownicy Urzędu Miejskiego w Kallies podlegali nomenklaturze partyjnej NSDAP. I kiedy zastępca burmistrza Gustav Müller (kaliski drukarz i wydawca miejscowej gazety) przeniósł się do powiatu, na jego miejsce wyznaczono rzeźnika Willego Kujasa. Jednocześnie wydano polecenie burmistrzowi by odebrał od niego oświadczenie o rezygnacji ze sprawowanego mandatu radnego i koniecznie dopilnował dostarczenia certyfikatu aryjskiego pochodzenia, co jak wynika z dalszej korespondencji rzeźnik Kujas wkrótce uczynił.

 

 

 4. Nowa sprawiedliwość
     Kiedy w styczniu 1933 roku Hitler został kanclerzem, a wcześniej wygrał wybory do Reichstagu gdyż wiele osób uwierzyło w jego populistyczne obietnice gwarantujące zwykłym niemieckim obywatelom pracę oraz dużą pomoc socjalną – gruntowne zmiany objęły także Kallies. Opisaliśmy już działania najpierw komisarycznego burmistrza Waltera Grocha (od stycznia 1933 r.), mianowanego przez NSDAP na to stanowisko po przeniesieniu do Polanowa burmistrza Caesara. A następnie już burmistrza Grocha wybranego przez radnych w połowie czerwca 1933 r. i rządzącego miastem do połowy marca 1934 roku.

     Zapewne pod wpływem propagandy jaką rozpowszechniały kontrolowane przez nazistów media, Niemcy nabrali pewności, że teraz wszystkie instytucje powinny im sprzyjać. Dlatego już pod koniec roku 1933 i w pierwszych miesiącach kolejnego roku 1934 nastąpił wysyp podań do kaliskiego magistratu z prośbami o obniżenie lub zaniechanie poboru podatków miejskich, tzw. obywatelskich. Od nałożonego świadczenia odwoływali się przede wszystkim miejscowi rzemieślnicy, np. krawiec Korn, rymarz Leistikow czy szewc Uecker.

     Najdłuższa korespondencja, bo tu odwołania skierowano już nie tylko do drawskiego starosty, lecz również do rejencji w Koszalinie, dotyczy wniosku o obniżenie podatków z jakim wystąpiła 9 listopada 1933 r. Amanda Hoffmann, wdowa po ślusarzu Hoffmannie (miał duży zakład przy Victoriastrasse, obecnej ul. Religi), która przejęła interes po mężu. Napisała, iż nie jest w stanie spłacić zaległych podatków gdyż to spowoduje bankructwo firmy. Tymczasem „w interesie dzisiejszego przywództwa państwa jest, aby każda firma była rentowna i ta zasada stanowi również dla mnie główną kwestię. Proszę pamiętać, że jako samotnej wdowie do tej pory udawało mi się wychowywać dzieci w sposób godny mojego statusu, chociaż było to możliwe tylko przy dużych wyrzeczeniach finansowych, a ponadto w ciężkiej walce o chleb powszedni jest dzisiaj kobiecie o wiele trudniej niż mężczyźnie”.

     Odwołując się od niekorzystnej odpowiedzi z kaliskiego magistratu, a potem od drawskiego starosty, Amanda Hoffmann podkreśliła w piśmie do rejencji w Koszalinie, iż opłata zaległych podatków zrujnuje jej firmę, a wtedy ona i jej dzieci będą tylko ciężarem dla państwa, co nie leży w interesie obecnego kierownictwa Niemiec. Na zapytanie rejencji drawski starosta wyjaśnił, że niefortunna sytuacja ekonomiczna, o której wspomina pani Hoffmann, została w dużej mierze złagodzona gdyż jej zakład otrzymał znaczną część robót ślusarskich we wszystkich rozpoczętych w mieście pracach budowlanych. Sprawa skończyła się tak, że zaległe podatki umorzono, poprzestając – dla dobra interesu nazistowskiego państwa – na obowiązku spłaty podatków bieżących.

     Podobne pismo skierowała w lutym 1934 r. panna Anna Maria Wittchow, krewna miejscowego potentata budowlanego, byłego długoletniego przewodniczącego rady miejskiej Wilhelma Wittchowa. Oświadczyła, że opiekuje się swoją matką – schorowaną wdową i z tego powodu ponosi na nią poważne wydatki pomniejszające jej dochody.

     Walter Groch, który w międzyczasie, jak już wspomnieliśmy, został formalnie burmistrzem Kallies, odpisał dziewczynie 2 marca 1934 r., że „w interesie wspólnoty narodowej” zamożne grupy społeczne, do których zalicza się także ona, powinny płacić przynajmniej taką samą stawkę podatku obywatelskiego jak grupy niezamożne, przykładowo rodziny posiadające czworo i więcej dzieci. I to niezależnie od tego czy uda się wykazać liczbowo straty poniesione przez osoby zamożne.

     Kolejne pismo w tej sprawie wystosował 19 marca do Anny Marii Wittchow już nie burmistrz Groch, a nowy burmistrz Willy Pagel. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że zmiana na tym stanowisku nastąpiła właśnie w pierwszej połowie marca 1934 roku. Dodajmy, iż urzędujący do lutego 1945 r. Pagel był także członkiem NSDAP i partia Hitlera przysłała go tutaj z odległego miasta Barth widocznie nie znajdując godnego kandydata wśród nazistów w Kallies. Co więcej, nie był on spokrewniony z mieszkającą tu rodziną o tym samym nazwisku.

     Burmistrz Pagel zadał w swoim piśmie kilka rzeczowych pytań. Przykładowo, jakim kapitałem dysponuje panna Wittchow, jak wysoki osiąga z niego dochód? Ile wydaje na matkę, a ile wydaje na siebie? Z dalszej korespondencji dowiadujemy się, iż Anna Maria nie udzieliła odpowiedzi na te pytania za to ponownie poskarżyła się na burmistrza do drawskiego starosty. Ten, po uzyskaniu dodatkowych informacji z kaliskiego magistratu (że dziewczyna nie udzieliła żądanych wyjaśnień oraz że niewątpliwie posiada wysokie dochody), zażalenie oddalił i nakazał opłatę wymierzonego jak innym podatku.

     Czym się jeszcze różniło załatwione pozytywnie pismo wdowy Amandy Hoffmann od załatwionego negatywnie pisma Anny Marii Wittchow? Otóż ta pierwsza nie tylko wspomniała o zainteresowaniu „dzisiejszego przywództwa państwa aby każda firma była rentowna”, ale też zamieściła na końcu partyjne pozdrowienie „Heil Hitler” podkreślając tym, jak bardzo popiera rządy wodza NSDAP. Zresztą w roku 1933 ten zwrot został wprowadzony obligatoryjnie we wszelkiej korespondencji urzędowej. Co więcej obywatele musieli się nim pozdrawiać w miejscach publicznych czyli np. w sklepach. Za brak takiej samej odpowiedzi lub powiedzenie zwyczajowego dotąd „Guten Tag”, groziła kara aż do półtorej roku więzienia.

     Nawet pismo proboszcza katolickiej parafii w Choszcznie (Arnswalde), której podlegali wierni z Kallies, skierowane 24 września 1934 roku do rejencji w Koszalinie, kończyło się wymaganym „Heil Hitler”, co wyglądało dość osobliwie nad pieczęcią kościelną.

     Dodajmy jeszcze, że alternatywną formę partyjnego pozdrowienia stanowił dużo rzadziej używany zwrot „Mit deutschem Gruss” (z niemieckim pozdrowieniem). Stosowała go jeszcze w roku 1935 wdowa po kaliskim aptekarzu frau Peltz w korespondencji z lekarzem powiatowym.

 

 5. Nowa religia
     Wspomniane wyżej pismo proboszcza katolickiej parafii w Choszcznie dotyczy przyznania etatu na kolejny rok szkolny (1934/35) dla nauczyciela Gerharda Alschlera, który prowadził lekcje religii dla 36 uczniów wyznania katolickiego w Kallies oraz oddzielnie dla 9 w Balster (Białym Zdroju) i 6 w Denzig (Dębsku). Ponadto mógłby on, jak to robił dotychczas, prowadzić także dodatkowo inne lekcje w kaliskiej szkole.

     Stanowisko burmistrza Kallies, jakiego zażądała rejencja w Koszalinie, było zdecydowanie negatywne. Willy Pagel stwierdził (w piśmie z 13.10.1934 r.), iż zrezygnował z przyznania etatu dla nauczyciela Alschera, ponieważ liczba uczniów katolickich jest mniejsza od 40 i prawdopodobnie nigdy się nie zwiększy. Ojcowie tych dzieci to głównie urzędnicy kolejowi i pracownicy fabryki beczek Heinrich Schröder & Co w Kietz koło Kallies. Tymczasem urzędników kolejowych (Reichsbahn) można przenieść służbowo w dowolnym momencie i podobnie w dowolnym momencie można zwolnić robotników firmy Heinrich Schröder, co zresztą często ma tam miejsce. Zatem jeśli asystent nauczyciela Alscher jest zdecydowanie zainteresowany pracą na etacie, proszę o przeniesienie go do miasta, w którym będzie mógł poświęcić się wyłącznie nauczaniu religii katolickiej.

     To stanowisko burmistrza Kalliess, zaniepokojeni miejscowi katolicy przekazali za pośrednictwem swojego proboszcza w Choszcznie do biskupa w Berlinie. W obszernym piśmie (z 19.12.1934 r.) do prezydenta koszalińskiej rejencji wychwalał on dokonania Gerharda Alschera, jakie wykazał pracując w ewangelickiej, kaliskiej szkole miejskiej na stanowisku asystenta nauczyciela, opiekując się uczniami z rodzin katolickich. Otrzymałem wiadomość – informował biskup – że dalsze zatrudnienie tego nauczyciela nie jest możliwe. Czy to więc oznacza, iż 50 katolickich dzieci zostanie pozbawionych nauki religii? Tak być nie powinno, bo nauka religii musi być kontynuowana. Zwłaszcza tam gdzie katolicy stanowią mniejszość i dodatkowo są rozproszeni.

     Z biskupem katolickim w Berlinie, na mocy konkordatu zawartego w Rzymie, wtedy się jeszcze liczono, bo jak wynika z przesłanego przez niego miesiąc później do koszalińskiej rejencji podziękowania, nauczyciel Alscher etat jednak otrzymał. Przynajmniej na rok szkolny 1934/35, gdyż później – podobnie jak nauczyciel Otto Niedrig – w wykazach kaliskich nauczycieli już nie figuruje.

     Warto tu przypomnieć, że Reichskonkordat, czyli obowiązująca do dziś umowa międzynarodowa zawarta między Stolicą Apostolską a III Rzeszą 20 lipca 1933 w Rzymie, zagwarantowała Kościołowi rzymskokatolickiemu w Niemczech wolność społeczną i cywilną oraz wolność kultu i nauczania w zamian za złożenie przez biskupów przysięgi wierności państwu. Dlatego Reichskonkordat jest uznawany za legitymizację reżimu nazistowskiego przez Papieża (Piusa XI), co prowadziło do „wyciszonej reakcji” czyli praktycznie braku sprzeciwu Kościoła na dokonywane przez NSDAP zbrodnie.

     Sam Hitler tak mówił o poprzedzających Reichskonkordat negocjacjach z Watykanem: „Powinniśmy złapać księży w pułapkę ich dobrze znanej chciwości i samozaspokajania. Powinno nam się udać rozstrzygnąć z nimi wszystko w idealnym pokoju i harmonii. Powinienem dać im kilka lat ulgi. Dlaczego mamy się kłócić? Łykną wszystko, żeby tylko utrzymać swoje materialne korzyści. Sprawy nigdy nie osiągną punktu krytycznego. Poznają twardą wolę i trzeba będzie im pokazać tylko raz lub dwa, kto tu jest panem.”

     Sprawa zatrudnienia na etacie Gerharda Alschera rozpoczęła się już wcześniej, kiedy w marcu 1932 roku mieszkańcy Kallies wyznania katolickiego wystosowali zbiorową petycję upominając się u władz rejencji o zapewnienie ich dzieciom regularnego nauczania religii. Jak podkreślili, z braku stałego nauczyciela przerwy w prowadzeniu religii trwają całymi miesiącami i spowodowały wielkie zaległości w poznawaniu prawd wiary oraz przygotowaniu do pierwszej komunii. Dopiero nauczyciel Alscher zaczął te wszystkie zaległości nadrabiać, ale by mógł sumiennie z uczniami pracować powinien zostać zatrudniony na etacie.

     Pod petycją widnieją podpisy aż 41 osób. W większości są to polskobrzmiące nazwiska, m.in.: Alabinowsky, Kaminski, Pankowski, Waliszewski, Walkowski, Kania, Piechotta. Ich reprezentantem był urzędnik kolejowy Martin Weckwerth zamieszkały na stacji Kallies Hauptbahnhof.

     Już w kwietniu 1932 roku właśnie Martin Weckwerth wystosował do rejencji w Koszalinie zapytanie o dalsze losy wysłanej przed miesiącem petycji, albowiem jej autorzy są zaniepokojeni przedłużającym się brakiem odpowiedzi. Co więcej zaznaczył, że jeśli ich prośba zostanie rozstrzygnięta negatywnie wówczas będą zmuszeni przekazać skargę do wyższej instancji za pośrednictwem Episkopatu Berlina. - Ale mam nadzieję, że nasza prośba zostanie spełniona, co przyniesie doskonałe rezultaty w nauce religii katolickiej przez nasze dzieci – dodał Martin Weckwerth. I odniósł sukces gdyż etat dla nauczyciela Alschera w bieżącym roku szkolnym przyznano, chociaż na tym utrudnienia dla katolików w Kallies się nie zakończyły.

     W maju 1933 roku rada szkolna w Kallies postanowiła nie udostępniać od jesieni auli oraz innych pomieszczeń szkoły miejskiej organizacjom kościelnym, w tym społeczności katolickiej, ponieważ przy nadmiarze uczniów aula jest ciągle przepełniona, a powinna służyć w pierwszym rzędzie opiece nad młodzieżą, a nie praktykom religijnym. Tę decyzje zatwierdził zarząd szkoły. Wywołała ona duży ferment wśród katolików w Kallies tym bardziej, iż wystosowaną natychmiast do burmistrza skargę odrzucił on bez dodatkowego wyjaśnienia.

     Skoro od 10 lat niedzielne nabożeństwa dla katolików odprawiał ksiądz z Choszczna właśnie w szkolnej auli, a przy tym płacono za jej udostępnianie, to dlaczego nagle nowym władzom miejskim zaczęło to przeszkadzać? - Z pewnością nie leży w interesie Gminy Kallies uniemożliwienie odprawienia niedzielnego nabożeństwa sporej grupie mieszkańców – poskarżył się proboszcz Jordan z Choszczna do rejencji w Koszalinie za pośrednictwem rejencji we Frakfurcie nad Odrą (prowincja Brandenburgia) gdyż Choszczno podlegało terytorialnie pod ten urząd.

     Znowu interweniował Ordynariat Biskupi w Berlinie. Magistrat zgodził się udostępnić katolikom na niedzielne nabożeństwa szkolną aulę, ale tylko na kolejny, jeden rok. Jak zapewnił w podziękowaniu za tę decyzję do rejencji w Koszalinie proboszcz Jordan, do końca tego terminu, czyli do jesieni 1934 roku, postara się znaleźć w Kallies odpowiednie pomieszczenie na odprawianie cotygodniowej mszy.

     W 1934 roku także w małym Kallies panowały już zupełnie inne, nacjonalistyczne porządki. Jak wspomnieliśmy, chcąc nie chcąc wpisał się w nie także miejscowy pastor Gerhard Gülzow. Zanim odszedł stąd właśnie w tym roku, po czterech latach kierowania kościołem ewangelickim, by objąć parafię w słynnym Kościele Mariackim w Gdańsku, przeżył jak wspomina szok. Otóż jego wikary zapragnął porzucić sutannę i zostać żołnierzem SS. Zaskoczony tym żądaniem proboszcz zapytał o zgodę radę parafialną Kallies. Ku jego zdziwieniu ta udzieliła wikaremu błogosławieństwa aprobując w pełni jego zamiar zamiany krucjaty religijnej na krucjatę nazistowską.

     W tym czasie współpraca ewangelików z NSDAP nie była jeszcze tak oczywista jak popieranie nazistów przez hierarchów katolickich. Działania Hitlera doprowadziły wprawdzie do powstania tzw. Niemieckich Chrześcijan (Deutsche Christen) – wywodzących się głównie z luteranizmu i głoszących pochwałę rasizmu i antysemityzmu. Niemniej było to sprzeczne z historią i tradycjami ewangelików, którzy w dużej części protestowali przeciwko uzależnianiu religii od nazistowskiego państwa, prowadzącej do wykluczenia z kościołów wiernych pochodzenia żydowskiego.

     Ten konflikt nazwany „walką Kościołów” (Kirchenkampf) z nazistowskimi porządkami, stworzył Ruch Młodoreformacyjny (Jungreformatorische Bewegung). W opublikowanej 30 maja 1934 roku Deklaracji z Barmen, odrzucił on podporządkowanie Kościoła państwu, zanegował łączenie chrześcijaństwa z innymi doktrynami i polityką oraz odmówił zaakceptowania Hitlera jako przywódcy narodu. Powołano wtedy Kościół Wyznający (Bekennende Kirche), który odrzucił jakąkolwiek współpracę z popieranymi przez Hitlera duchownymi, uznając ich za „odstępców od wiary”. Po dwóch latach walki z nazistami, ulegając ich terrorowi, także ten odłam ewangelików w większości podporządkował się państwu Hitlera, a nieliczni niepokorni zeszli do podziemia albo zginęli w obozach koncentracyjnych.

     Jak wskazują dokumenty późniejsze, liczba dzieci z rodzin katolickich, uczęszczających do kaliskiej szkoły miejskiej zmalała i w roku 1938 było ich już nie 36 a 29. Niemniej ta pomniejszona grupa miejscowych katolików wciąż dopominała się zapewnienia lekcji religii dla ich dzieci. Informuje o tym kolejna, pisemna interwencja Ordynariatu Biskupiego w Berlinie z 2 kwietnia 1938 r.

     Biskup zawiadomił rejencję we Frankfurcie nad Odrą (a ta przekazała sprawę do rejencji w Koszalinie), że 29 katolickich dzieci w Kallies nie pobiera lekcji religii w szkole od czasu zwolnienia dotychczasowego nauczyciela. I w tym celu uczniowie muszą dojeżdżać do Choszczna (Arnswalde) gdzie zajęcia odbywają się w prywatnym pokoju księdza Jordana, który jest proboszczem katolickiej parafii obejmującej także Kallies. Tymczasem prawo nakazuje zapewnić dzieciom katolickim (jeśli jest ich więcej niż 18), cztery lekcje religii tygodniowo. Ostatecznie zaczął je w kaliskiej szkole prowadzić ksiądz Jordan. Informując o tym, biskup zakończył swoje pismo retorycznym pytaniem: skoro ksiądz Jordan robi to bezpłatnie, to czy nie należałoby przynajmniej zwrócić mu koszty przejazdów oraz inne wydatki związane z częstym pobytem w Kallies?

     Burmistrz Pagel, a za nim powiatowy urząd szkolny w Drawsku Pomorskim, zaczęli zaraz słać zapytania do rejencji w Koszalinie czy duchowny katolicki może prowadzić lekcje w miejskiej szkole ewangelickiej? A także czy miasto powinno mu wypłacić rekompensatę poniesionych kosztów. Odpowiedzi z Koszalina długo nie było bowiem w tym czasie (w drugiej połowie roku 1938) nastąpiła reorganizacja niemieckiej administracji i powiat drawski zaczął podlegać terytorialnie nowo utworzonej w Prowincji Pomorze rejencji w Pile (Schneidemühl), która dotąd była siedzibą zlikwidowanej prowincji Marchia Graniczna Poznańsko-Zachodniopruska.

     Odpowiedź z rejencji w Pile nadeszła 22 grudnia 1938 roku i nie pozostawiała wątpliwości, że III Rzesza dochowuje wierności zapisom konkordatu jeśli kler katolicki dochowuje wierności państwu Hitlera. Pouczono w niej starostę drawskiego, iż skoro do szkoły podstawowej w Kallies uczęszcza 25 katolickich uczniów, miasto jest zobowiązane do prowadzenia nauki religii jako lekcji planowej. Jeżeli brakuje nauczyciela tego przedmiotu może go prowadzić kompetentny duchowny katolicki, któremu przysługuje odpowiednie wynagrodzenie oraz zwrot kosztów. Aby je zaoszczędzić, miasto powinno zadbać o pozyskanie własnego nauczyciela religii.

     Dwa dni później, w Wigilię, kopię tego pisma otrzymał z Drawska burmistrz Pagel, a odręczna notatka powiatowego inspektora szkolnego zobowiązywała go do szybkiego zadziałania w sprawie poszukiwania i zatrudnienia w kaliskiej szkole nauczyciela religii katolickiej. Już w pierwszy roboczy dzień roku 1939 Willy Pagel znalazł rozwiązanie problemu o czym poinformował oświatową władzę zwierzchnią. Otóż wkrótce mają się zwolnić w kaliskiej szkole dwa stanowiska nauczycielskie, bo 31 marca odchodzi z powodu malejącej liczby uczniów pani Hildebrandt, a pan Treptow chce zmienić pracę. W to miejsce można wtedy zatrudnić nauczyciela religii, który będzie dodatkowo uczył także innych przedmiotów.

     To ugodowe stanowisko burmistrza Kallies wynikało także z tego, iż podjął on wtedy starania o rozbudowę Czerwonej Szkoły. Od strony Torstrasse (ulicy Pocztowej) miał tu powstać czterokondygnacyjny budynek (suterena, parter, piętro, poddasze) łączący stary gmach z salą gimnastyczną. Przewidziano w nim zaplecze socjalne i kuchnię w suterenie, a na górnych kondygnacjach 14 klas, pokój nauczycielski, gabinet rektora i aulę. Koszt inwestycji według planów sporządzonych w 1940 roku, wyceniono na 120 tys. marek. Budowy jednak nie rozpoczęto, a ostatni zachowany dokument w tej sprawie pochodzi z grudnia 1941 roku.

 

6. Nowa edukacja
     Gdy tylko objął rządy Adolf Hitler, natychmiast wprowadzono w szkolnictwie zmiany mające zagwarantować kształcenie dzieci w myśl wymagań nowej władzy. Już w 1933 roku minister edukacji Rzeszy Bernhard Rust stwierdził do wykładowców wyższych uczelni: „Od teraz nie jest waszą rolą decydować czy coś jest czy nie jest prawdą, lecz czy leży to w interesie Rewolucji Narodowosocjalistycznej”. Zatem nazizm miał być już nie tylko programem edukacji, lecz także programem nauki. Wytyczne dotyczące podręczników historii wymagały by opisywano w nich nie fakty, a „niemiecki heroizm połączony z ideą przywództwa”. Przykładowo, nieudany, żałosny dla Hitlera zamach stanu z 1923 roku (pucz monachijski) stanowił teraz lekcję najwyższego patriotyzmu”. Natomiast nazista Horst Wessel, zabity w 1930 r. na skutek kłótni o niezapłacony czynsz, został mianowany „narodowym męczennikiem”.

     Na okładce elementarza dla pierwszoklasisty (tzw. Primer) znalazła się karykatura odrażającego Żyda z podpisem: „Nie wierz żadnemu lisowi. Nie wierz żadnemu Żydowi!” Z książek do geografii uczniowie dowiadywali się czym jest „przestrzeń życiowa” oraz z czego wynika wyższość ludów germańskich i ich prawo do zwierzchności nad sąsiadami. Wśród tematów lekcji nie brakowało tych wymierzonych w Polaków. Nauczano, że nie potrafią oni sami się rządzić bo w ich kraju panuje ciągły „polski bałagan” (Polenwirtschaft). Są ponadto zacofani gospodarczo i otumanieni przez katolickie zabobony. Dodatkowo ziemie przez nich zamieszkane to obszar dawnej „misji cywilizacyjnej” narodu niemieckiego, prowadzonej od średniowiecza i obecnie wręcz domagającej się powtórki.

     Również w kaliskiej szkole miejskiej zawieszono w klasach portrety Führera, a każda lekcja zaczynała się i kończyła nazistowskim pozdrowieniem „Sieg Heil” (wiwat zwycięstwo). Ponadto uczniów regularnie zwoływano do sali gimnastycznej lub auli gdzie musieli wysłuchiwać przemówień politycznych na żywo albo transmitowanych przez radio z Berlina.

     12 kwietnia 1934 roku lokalna gazeta „Kallieser Tageblatt” poinformowała, że „wczoraj rozpoczął się nowy rok szkolny dla dwóch klas siódmych, w których uczy się 58 chłopców i 49 dziewcząt”. Wspólnie z przedstawicielami władz młodzież zaśpiewała propagandową pieśn „Deutsch ist der Saar” kierującą myśli „na zachód do niemieckich braci, którzy walczyli o zachowanie wierności swojemu niemieckiemu dziedzictwu”. Następnie poczet sztandarowy Hitlerjugend wciągnął na maszt flagę III Rzeszy ze swastyką. Po okolicznościowych przemówieniach uroczystość zakończył programowy hymn nazistów „Heil auf der Vaterland”.

     Warto tu przypomnieć jakimi treściami w swoim hymnie naziści karmili wówczas niemiecką młodzież. Otóż śpiewano w nim wprost o potrzebie walki z „szumowinami”, które zaatakowały Europę. I aby stała się ona znowu „czysta” należy krwawo zlikwidować Żydów, komunistów i Murzynów. Dopiero po przelaniu tej „gorszej krwi” obowiązek będzie skończony…

     Dzięki odnalezionym dokumentom podsumowującym wizytację kaliskiej szkoły przez urzędnika z rejencji w Koszalinie w marcu 1937 roku, mamy jej całościowy obraz. Do siedmioklasowej placówki (z oddzielnymi klasami dla chłopców i dziewcząt) uczęszczało wówczas 724 dzieci (średnio 51 w klasie), których uczyło 10 nauczycieli i 5 nauczycielek. Skrytykowano nauczanie religii wśród najmłodszych dzieci gdyż nie ukazuje się im „zwycięstwa chrześcijaństwa w związku z teraźniejszością”, czyli w związku ze zwycięstwem nazizmu. A przy rozważaniu osobowości Lutra brakuje nacisku „na elementy rasowe”. Ponadto nauczyciele powinni przekazywanymi treściami nie tylko pobudzać intelekt dzieci, lecz także ich uczucia.

     W nauczaniu historii II Rzeszy zbyt mało czasu poświęca się na walkę Bismarcka z socjaldemokracją. Zastosowane przez niego nieodpowiednie środki spowodowały bowiem „przeniknięcie do naszego narodu fałszywej doktryny marksistowskiej”. Z problemem tym poradziła sobie – co wymaga wielokrotnego podkreślenia jak zauważył wizytator  - dopiero III Rzesza.

     Zachowały się też dokumenty z innej wizytacji, przeprowadzonej w kaliskiej szkole miejskiej niemal dwa lata wcześniej (w końcu sierpnia 1935 r.) przez urzędnika starostwa w Drawsku Pomorskim. Wychwala on budzenie zainteresowania uczniów dla „batalii produkcyjnej podjętej przez Ministerstwo Żywności III Rzeszy w celu zapewnienia dostatecznej żywności dla narodu niemieckiego, co pomoże młodemu pokoleniu w walce o zwycięstwo”. Dzieci poznają też znaczenie tzw. środków zastępczych dla mniej dostępnych surowców, czyli np. sztuczną gumę, benzynę syntetyczną, sztuczny nawóz. Edukację tę wspiera się cytatem ze słów „naszego przywódcy” Adolfa Hitlera: „Pracujemy i tworzymy tak, aby Niemcy stały się wielkie i silne. Wierzymy w przyszłość Niemiec dlatego nikomu nie pozwoli by nam tę wiarę ukradł”.

     Aby zapewnić pożądaną przez nazistów indoktrynację w nauczanych treściach, z kaliskiej szkoły, tak jak z innych placówek oświatowych, pozbyto się nauczycieli o poglądach socjaldemokratycznych lub co gorsze komunistycznych. Natomiast dyrektorzy zaczęli podlegać partyjnej nomenklaturze wydziałów kadr jakie powstały przy organach NSDAP. Na dyrektorski awans w szkołach potrzebna była nie tylko polityczna akceptacja nazistów, lecz także członkostwo w ich partii. Potwierdza to przykład zmiany kierownictwa szkoły w Kallies.

     Jej dotychczasowy dyrektor (stanowisko to zwano wówczas rektorem), odszedł do pracy w Lęborku. Burmistrz Pagel zaproponował na początku marca 1936 r. władzom rejencji w Koszalinie by kolejnym rektorem został dotychczasowy zastępca (konrektor) Möhrke. Jak podkreślił, podczas swojej kilkunastoletniej pracy w Kallies zdobył on zaufanie obywateli i cieszy się szacunkiem uczniów oraz grona pedagogicznego. Dopiero w maju burmistrz otrzymał ze starostwa odpowiedź, że powołanie konrektora Möhrke na rektora „nie wchodzi w rachubę”. Przyczyn nie podano.

     Mimo to w sierpniu Pagel poinformował teraz prezydium prowincji Pomorze w Szczecinie, że wbrew odgórnym zastrzeżeniom dotychczasowy konrektor Möhrke został już powołany przez niego na kierownika kaliskiej szkoły. Natomiast drawskie starostwo poprosił o podanie powodów braku zgody. Tę odwagę kaliskiego burmistrza w starciu z nazistowskimi urzędami łatwo wytłumaczyć. Otóż on sam był nazistą i posiadał szerokie kontakty.

     Świadczy o tym wpięty w teczkę dokumentacji oryginał „świadectwa moralności” jakie nauczycielowi Möhrke wystawiło na firmowym papierze biuro personalne gauleitera, czyli szefa NSDAP w Szczecinie. Czytamy tam, że wymieniony „jest wicedyrektorem od 1929 roku i według naszego rozeznania cieszy się zaufaniem mieszkańców oraz burmistrza. Stara się pracować zgodnie z doktryną narodowosocjalistyczną i ponadto ma nieskazitelny charakter”.

     Ale nawet to nazistowskie świadectwo nie pomogło, bo jak w końcu przyznało drawskie starostwo, na mocy zarządzenia Prezydenta Prowincji Pomorze w Szczecinie z 6 lipca 1936 r., odpowiedzialne stanowiska w oświacie, w tym zwłaszcza dyrektorów szkół, są przypisane wyłącznie członkom NSDAP. Zatem samo sympatyzowanie z doktryną narodowosocjalistyczną nie wystarcza.

     Ostatecznie konrektor Möhrke pozostał na swoim stanowisku zastępcy. A na jego szefa, czyli dyrektora szkoły miejskiej w Kallies, z powodu braku odpowiedniego kandydata na miejscu, powołano towarzysza partyjnego (parteigenosse) Geitnera z Falkenburga (Złocieńca). Z wykształcenia nauczyciela pełniącego ostatnio obowiązki kierownika miejscowego biura NSV (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt) czyli ściśle powiązanej i zorganizowanej na podobieństwo NSDAP - Narodowosocjalistycznej Opieki Ludowej.

     Wspomniane biuro personalne NSDAP w Szczecinie czuwało nad kadrą pedagogiczną w Kallies do końca. Przykładowo, 28 sierpnia 1941 roku zażądało na piśmie od Prezydium Prowincji Pomernn (obie instytucje mieściły się w tym samym gmachu – dzisiejszym Urzędzie Wojewódzkim przy Wałach Chrobrego), błyskawicznego przesłania poufnych informacji o działalności i sytuacji osobistej dra G. Kahlo, zatrudnionego rok wcześniej na stanowisku dyrektora kaliskiego prywatnego gimnazjum po odejściu jego poprzednika Hansa Wilknera. Poprzedni dyrektor nie potrafił bowiem zapewnić odpowiednio wysokiego poziomu kształcenia i absolwenci kaliskiej placówki mieli potem poważne problemy ze zdaniem egzaminu do okolicznych liceów albo w ogóle do niego nie podchodzili.

     Hans Wilkner pochodził z Berlina, skończył renomowany Uniwersytet w Getyndze (Göttingen), a egzamin pedagogiczny zdał w Pile (Schneidemühl). Uczył biologii, chemii oraz matematyki. Prócz niego w gimnazjum zatrudniano troje nauczycieli. Fritz Schmidt (egzamin pedagogiczny w Darmstadt) uczył niemieckiego, geografii oraz historii, a ponadto łaciny i języka francuskiego. Dr Peter Wagner (egzamin pedagogiczny w Darmstadt) prowadził lekcje niemieckiego, historii, filozofii, muzyki i geografii. Gerlinde Derleth (egzamin pedagogiczny w Würtzburg) uczyła dziewczęta niemieckiego, historii, francuskiego i angielskiego.

     Dowodem na wciąż niski poziom nauki w gimnazjum mimo postępującej wymiany kadry pedagogicznej jest list skierowany do władz oświatowych w Szczecinie przez przybyłego na urlop z frontu wschodniego niemieckiego żołnierza oberleutnanta (porucznika) A. Sabatke, zamieszkałego w kolonii Rusland leżącej pomiędzy Kaliszem Pomorskim a Pomierzynem. Jak napisał we wrześniu 1943 roku, jego syn Jürgen, absolwent kaliskiego gimnazjum nie zdał egzaminu wstępnego do szkoły średniej w Choszcznie. Do drugiego egzaminu przystąpił w Trzciance i tam go najpierw przyjęto, ale wkrótce odesłano do domu tłumacząc, że ten drugi egzamin był nieważny.

     W konkluzji porucznik Sabatke zaznacza, iż „w czasie wojny z pewnością zachodzą okoliczności, które bardziej wpływają na jedną szkołę niż na inną. I to bardzo trudne, kiedy mój syn musi cierpieć i tracić rok, zwłaszcza, że potem musi jeszcze zostać żołnierzem i nie będzie mógł wcześniej zdać matury. Czy zatem nie można umieścić go jednak w klasie VI? Jeśli już nie w Trzciance (Schönlanke), gdzie posiada zapewnione zakwaterowanie mimo trudności spowodowanych wojną, to być może w Wałczu (Deutsch Krone)… Niestety, mimo wojennych zasług ojca ucznia, odpowiedź z Prezydium Prowincji w Szczecinie była odmowna i pryncypialna. Mianowicie, iż negatywny wynik testu wyklucza możliwość przyjęcia Jürgena Sabatke do klasy VI i powinien on powtórzyć klasę V.

     Kiedy w połowie grudnia 1944 roku zatrudniano w Kallies nową nauczycielkę – Henriettę Borkowski, także ona musiała uzyskać pozytywną opinię partii Hitlera. Oddział powiatowy NSDAP wystawił taki dokument 11 stycznia 1945 roku, czyli zaledwie na miesiąc przed zdobyciem Kalisza Pomorskiego przez Armię Czerwoną (11 lutego). Wtedy wydział szkolny prowincji Pomorze miał już siedzibę nie w bombardowanym Szczecie, a w Łobzie, natomiast gauleiter NSDAP urzędował w Nowogardzie. W opinii napisano, że według informacji z obozu przesiedleńczego w Kallies radziła sobie tam dobrze i nie ma do niej żadnych politycznych zastrzeżeń.

     Biurokracja partyjna i urzędnicza działały zatem do końca. Jak się dowiadujemy z teczki personalnej Henrietty Borkowski, urodziła się w 1889 roku w Petersburgu. Była z wykształcenia filologiem i pracowała w niemieckich placówkach oświatowych od roku 1927 do 1942. Z przeprowadzonego badania stanu zdrowia wynika, iż miała problemy z krążeniem, ranę pooperacyjną, ważyła 46 kg i liczyła 146 cm wzrostu. Co więcej musiała podpisać oświadczenie, iż nigdy nie należała do masonów ani do żadnej, zabronionej organizacji.

     W kaliskim gimnazjum brakowało nauczycieli wykwalifikowanych na tyle, by władze oświatowe zgodziły się w odpowiedzi o trwające od roku 1939 starania burmistrza, na otwarcie liceum lub przynajmniej uruchomienie dodatkowej, piątej klasy w gimnazjum, przygotowującej do egzaminu do szkoły średniej. Na kolejne prośby odpisywano nieodmiennie, jak w dokumencie Prezydium Prowincji Pommern z 6 czerwca 1944 roku, że z powodu braku gwarancji odpowiedniego poziomu kształcenia, młodzież chcąca zdobyć wykształcenie średnie powinna dojeżdżać z Kallies do szkół w Arnswalde (Choszczna) lub Deutsche Krone (Wałcza).

     Stanowisko urzędników prowincji Pommern (ewakuowanych ze Szczecina do Łobza) i rejencji (w Pile, która także już była bombardowana) uległo wkrótce gwałtownej zmianie. Jak można sądzić nie tylko po gwałtownej fali uciekinierów napływających teraz do wciąż jeszcze spokojnego Kallies. Przyczyniły się do tego bez wątpienia dwa listy jakie wystosowała w czerwcu 1944 r. najpierw do Prezydium Prowincji Pommern, a potem do ministerstwa oświaty w Berlinie – przebywająca od sierpnia 1943 roku w Kallies Emma Götze (podała adres Wittwenstrase 40, czyli ulica Rybacka).

     Jak stwierdziła bez ogródek wyraźnym, odręcznym pismem w swoich obu petycjach, ewakuowano ją rok temu wraz z córką Dorotą do Kallies z bombardowanego Berlina, by schronić się tu oraz zapewnić córce kontynuację kształcenia. Jest to jednak niemożliwe gdyż córka po ukończeniu gimnazjum musi teraz dojeżdżać do Choszczna lub Wałcza, co naraża ją w warunkach trwającej wojny i nasilających się bombardowań na wielkie niebezpieczeństwo. W podobnej sytuacji są jej rówieśnicy ewakuowani do Kallies z Berlina i Westwalii oraz uczniowie miejscowi, w sumie 59 osób. Dlatego brak zapewnienia im kształcenia na miejscu jest niewytłumaczalny.

     Zezwolenie na utworzenie w Kallies liceum w miejscu zlikwidowanego prywatnego gimnazjum, ministerstwo oświaty w Berlinie wydało 29 sierpnia 1944 roku.

     Nauka w klasie pierwszej, którą prowadził oddelegowany ze Szczecinka wykładowca tamtejszej szkoły średniej o nazwisku Koglin, nie trwała jednak długo gdyż Rosjanie byli coraz bliżej. Już w październiku Czerwoną Szkołę zamieniono na wojskowy szpital.

     I zapewne podobnie stało się z nieistniejącym dziś budynkiem gimnazjum przy ul. Mickiewicza (wówczas Horst Wessel Strasse). Został on zniszczony w niejasnych okolicznościach i wkrótce po zakończeniu wojny rozebrany.

 

 

Kalendarium

1926
Kallies:
burmistrzem miasta został pochodzący ze Szczecina dr Joachim Caesar.
1928
Berlin:
maj - NSDAP debiutowało w wyborach do Reichstagu otrzymując 2,6 % głosów.
1930
Kallies:
sierpień - pastor Gerhard Gülzow objął posadę proboszcza w Kallies.
Berlin: wrzesień – NSDAP zdobyło 18,2 % głosów, ustępując jedynie SPD (24,5 %).
1932
Berlin: lipiec – NSDAP otrzymało 37,3 % głosów pokonując SPD (21,6 %).
Berlin: listopad – NSDAP wygrało wybory (33,1 %) ale nie ma parlamentarnej większości.
Kallies: grudzień –Joachima Caesara, który zrezygnował z funkcji burmistrza, zastąpił jako burmistrz komisaryczny Walter Groch, szef lokalnej NSDAP, radny miejski i kupiec.
1933
Kallies: styczeń – Wilhelma Wittchowa, który zrezygnował z zasiadania w radzie miasta i funkcji jej przewodniczącego, zastąpił burmistrz komisaryczny Walter Groch.
Berlin: 30 stycznia - prezydent Hindenburg mianował Hitlera kanclerzem.
Berlin: marzec – NSDAP poparło 43,9 % wyborców co nie dało większości w Reichstagu.
Berlin: 27 marca – Hitler uzyskał zgodę Reichstagu na rządzenie za pomocą dekretów.
Kallies: czerwiec – burmistrz komisaryczny Walter Goch zrezygnował z pełnionej jednocześnie funkcji przewodniczącego rady miejskiej by objąć stanowisko burmistrza Kallies.
Rzym: 20 lipca – zawarto Reichskonkordat gwarantujący kościołowi rzymskokatolickiemu w Niemczech wolność kultu i nauczania w zamian za złożenie przez biskupów przysięgi wierności państwu (jest on uznawany za legitymizację reżimu nazistowskiego przez papieża Piusa XI).
Kallies: wrzesień – założenie obozu RAD (Reichsarbeitsdienst) funkcjonującego do kwietnia 1934 r.
Berlin: 12 listopada – w plebiscycie wyborczym na partię Hitlera oddano 92,1% głosów.
1934
Kallies:
pastor Gerhard Gülzow zostaje przeniesiony do Marienkirche w Gdańsku.
Kallies: marzec - burmistrz Walter Groch rezygnuje ze stanowiska na rzecz kariery w NSDAP, a jego miejsce zajmuje towarzysz partyjny Willy Pagel, który jest burmistrzem do 11 lutego 1945 r.
1936
Berlin:
marzec - NSDAP poparło w plebiscycie 98,8 % głosujących.
1937
Kallies:
listopad – NSDAP wymienia część kaliskich radnych, nowi muszą przedstawić świadectwo aryjskiego pochodzenia.
Kallies: grudzień – akcja zawieszania w kamienicach tablic NSDAP (Haustafel).
1938
Berlin:
kwiecień - NSDAP poparło w plebiscycie 99,1 % głosujących.
Kallies: miasto wraz z powiatem drawskim weszło do nowoutworzonej w Prowincji Pomorze rejencji w Pile (Schneidem
ühl), która dotąd była siedzibą zlikwidowanej prowincji Marchia Graniczna Poznańsko-Zachodniopruska.

 

 

Bogumił Kurylczyk
współpraca:
Joanna Mączkowska
oraz: