MY - KALISZ POMORSKI - OKOLICE - ŚWIAT
Koszmar z furmanami

       W roku 1960, po jeszcze brukowanych kocimi łbami głównych ulicach miasta: Wolności i Świerczewskiego, samochody jeździły rzadko. Za to furmanki rolników kursowały tak często, że dwie sprzątaczki zatrudnione przez magistrat nie mogły nadążyć z uprzątaniem tego, co po sobie zostawiały konie. A dodatkowo, furmani urządzali sobie postój gdzie popadnie. Zazwyczaj obok tzw. spędu (na zdjęciu) i obok tzw. gumowca. Zaraz to bliżej wyjaśnimy.
            Na końcu uliczki leżącej na tyłach ul. Świerczewskiego był punkt przyjmowania od rolników bydła i trzody chlewnej w ramach dostaw obowiązkowych. Sznur furmanek z żywym towarem ciągnął się od ul. Rybackiej do dzisiejszego parkingu nad kanałem łączącym jeziora Bobrowo Małe i Młyńskie. Po zainkasowaniu gotówki, gospodarze oblewali interes w byłej knajpie na rogu ul. Drawskiej i Toruńskiej. Knajpa nosiła nazwę Turystyczna, ale mówiono na nią „gumowiec”, bo jej klientela przychodziła tu prawie wyłącznie w gumowcach lub gumo-filcach, prosto z zagrody czy innej roboty.


     Furmani pili, a konie na nich czekały. Bo wiadomo, że koń jest mądry i sam do domu doczłapie, nawet jak woźnica będzie z upojenia nieprzytomny. Ale te porzucone czasowo fury nie tylko zanieczyszczały miasto, lecz także tarasowały przejazd innym, więc by to urzędowo uporządkować, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej wyznaczyło plac na postój furmanek. I jednocześnie zagroziło karami administracyjnymi za pozostawianie zaprzęgów gdzie popadnie.


      Gdzie znajdował się ten plac widzimy na współczesnym zdjęciu. Nie da się ukryć, że obecny pomnik Zwycięstwa stoi dokładnie w centrum dawnego parkingu furmanek. To tam kłębiły się zaprzęgi, tam konie oraz ludzie załatwiali swoje potrzeby. I nie tylko te naturalne, bo na rogu ul. Grunwaldzkiej i ul. Toruńskiej, stała kuźnia słynnego w okolicy mistrza Barana. Nieustannie ktoś pod ten warsztat zajeżdżał, a kowal oporządzał jak należy końskie kopyta. Konie rżały. Naprzeciwko, w nieczynnej rzeźni kwiczały pędzone na rzeź świnie. A z Turystycznej, czyli „gumowca”, dochodziły pijackie śpiewy. Tak tętniło tu życie jeszcze pół wieku temu.

Bogumił Kurylczyk