MY - KALISZ POMORSKI - OKOLICE - ŚWIAT
Rok 2016 (I)

7 stycznia - Fotoimpresje ilustrowane „Klepsydrą”


       Nasi z „Klepsydry”, oczywiście w odpowiednim, orientalnym przebraniu, stanowili żywą ilustrację do zdjęć autorstwa Barbary Arsoby-Haddaji, na wernisażu jej wystawy  „Fotoimpresje  z Wietnamu, Laosu i Birmy”, jaki odbył się w kaliskim Pałacu, 7. stycznia.
      Weronika Dobrzeniecka, w przebraniu mieszkanki Birmy, najpierw witała gości a potem częstowała ich egzotycznymi owocami.
      

Towarzyszył jej jako Wietnamczyk – Adrian Kociuba.

 

 

Najtrudniejszą rolę – buddyjskiego mnicha – odgrywał Piotr Skorulski. Musiał na niby osłaniać parasolką, ogoloną głowę przed słońcem oraz jednocześnie studiować wydrukowany w oryginale modlitewnik. A wszystko w skupieniu, co było nadzwyczaj trudne wobec powszechnego zainteresowania tą postacią przez publiczność.


 

 

 

 

 

Autorka wystawy, Barbara Arsoba-Haddaji podziękowała uczniom i Joannie Mączkowskiej za  twórczy wkład w wernisaż.

 

 

 

 

 16 stycznia - Nagroda „Z wysokiego nieba”
    

Karolina Szwajlik z kaliskiego Liceum, występująca w grupie teatralnej „Klepsydra”, otrzymała wyróżnienie na „ I Powiatowym Przeglądzie Jasełek i Widowisk Kolędniczych, Kolęd i Pastorałek 2016”. Karolina wykonała kolędę „Z wysokiego nieba”, zwyciężając w kategorii szkół ponadgimnazjalnych.
            Przegląd, prowadzony pod patronatem starosty  Stanisława Kuczyńskiego, odbył się w Drawsku Pomorskim. Jego organizatorzy pogratulowali zwycięzcom i podziękowali wszystkim uczestnikom „za kultywowanie jednego z najpiękniejszych polskich zwyczajów oraz dostarczenie pozytywnych emocji”. Do Drawska pojechało jeszcze troje przedstawicieli „Klepsydry”: Kamila Pomagalska, Julia Zinczuk i Adrian Kociuba, ale w konkursie zaśpiewał oprócz Karoliny jedynie Adrian.

 

27 stycznia - Lot artystycznym samolotem
           

Grupa teatralna „Klepsydra” nie tylko prezentuje nowe spektakle i widowiska, ale także zaprasza  do  artystycznych działań młodszych kolegów z kaliskiego Gimnazjum. Na wspólnych warsztatach odgrywano między innymi scenki z wykorzystaniem rekwizytów. I przykładowo, wyczarowano lot samolotem.


- Te systematycznie powtarzane, wspólne ćwiczenia licealistów z gimnazjalistami są korzystne dla uczniów obu szkół. Pierwsi zauważają w ich trakcie, ile już zdołali się na scenie nauczyć, a drudzy widzą, ile jeszcze nauczyć się warto – mówi opiekunka grupy, pani Joanna Mączkowska.


 

Opracowane i prowadzone przez nią ćwiczenia rozwijają wyobraźnię, pozwalają opanować animację przedmiotem. W sumie dają uczniom satysfakcję i radość z przekazywania widzom zamierzonych treści oraz formy.


             Gimnazjaliści, którzy  przybyli na warsztaty teatralne z panią Jolantą Cirzniewską, wspólnie z licealistami chętnie przygotowują krótkie etiudy oraz uczestniczą w różnorodnych ćwiczeniach. Największą radość, ale i twórcze zaangażowanie, wywołało w nich odkrywanie walizki pełnej tajemnic, czyli ogrywanie teatralnych rekwizytów, a także odgrywanie wybranych postaci, których tożsamość odgadywała widownia.

 

 

 

28 stycznia - Tajemnice aktorskiego rzemiosła
      Aby kandydat na aktora mógł być artystą, musi najpierw opanować techniczne podstawy tej profesji, a zwłaszcza sztukę głośnego i wyraźnego mówienia z tzw. przepony. Tego między innymi uczyła licealistów z grupy teatralnej „Klepsydra” aktorka i śpiewaczka, dyrektor artystyczny Teatru La Fayette w Szczecinie – pani Iwona Faj.

 
           

Prowadzone przez nią profesjonalne ćwiczenia wyglądały chwilami nad wyraz zabawnie, bo najlepszym sposobem na nabieranie oddechu umożliwiającego odpowiednią ekspresję mowy… jest udawanie sapiącego psa.

 

- Pani Iwona Faj wnosi do warsztatów „Klepsydry” elementy zawodowej, teatralnej techniki. To najwyższy stopień wtajemniczenia, jaki zdobywają najlepsi z naszych aktorów – amatorów. Taki profesjonalizm pozwala młodzieży lepiej ocenić własne zdolności, by bardziej świadomie podejmować potem decyzje o wyborze drogi na przyszłość, po maturze – wyjaśnia opiekunka „Klepsydry” pani Joanna Mączkowska.

 

 

       Umiejętności nabyte w zespole teatralnym zawsze przydadzą się w dorosłym życiu. Tej sztuki odnajdywania się w rozmaitych sytuacjach uczą zwłaszcza improwizowane etiudy. Ich kreowanie wypełniło drugą część kolejnego spotkania ze szczecińską aktorką. 

 

 

 

 

 

16 lutego - Walentynkowa radość

     Święty Walenty  radosną uroczystość Dnia Zakochanych  w kaliskim Liceum  obchodził 16 lutego. Dwa dni później od daty kalendarzowej, ale za to ze zdwojoną serdecznością. Wystarczyło popatrzeć na uczennice występujące w roli posłańców dobrych uczuć, by się radośnie uśmiechnąć  do swojego i cudzego szczęścia.

 

     Walentynkowy happening dla grona pedagogicznego Liceum zorganizowała i przeprowadziła nasza grupa teatralna "Klepsydra”, pod opieką pani Joanny Mączkowskiej.

 


    Tradycji stało się zadość: impulsy dobra przekazane przez uczniów nauczycielom  wracają potem do nich w postaci zwielokrotnionej. Oczywiście w sensie pozytywnym. Radość bowiem to dar tak niezwykły, że tym jej więcej, im bardziej się ją pomiędzy innych podzieli.

 

 

 

 18 lutego - Historia wypływająca z kaliskich jezior
    

Czy cztery kaliskie jeziora miejskie kryją jeszcze jakąkolwiek tajemnicę? Otóż tak, bo wciąż dokładnie nie wiemy jak powstawały z jednego, wielkiego jeziora, nad którym wybudowano najpierw osadę, a potem średniowieczne, warowne miasto Callies. - Historia podziału rozległego, naturalnego  zbiornika na cztery części, przez cztery groble prowadzące w cztery świata strony jest do dzisiaj widoczna w terenie, trzeba tylko potrafić te ślady odnaleźć – tłumaczył uczniom, w tym członkom „Klepsydry”, Bogumił Kurylczyk, pasjonat miejscowych dziejów, odkrywca wielu dotąd nieznanych, archiwalnych dokumentów, a także autor scenariuszy widowisk teatralnych, wystawianych właśnie przez „Klepsydrę”.
    

Swoją prelekcję skierował  do uczniów  na lekcji wiedzy o kulturze, przedmiocie prowadzonym przez Joannę Mączkowską, która w jego ramach realizuje m. in. tematy związane z historią naszego miasta i regionu. Młodzież dowiedziała się, iż tuż za oknami ich klasy na skrzyżowaniu ul. Wolności z ul. Pocztową (dawniej ul. Bramną) stała Brama Recka, skąd droga wiodła groblą na zachód. A wyraźne obniżenie terenu za Ratuszem oraz na podworcu Czerwonej Szkoły  to właśnie ślady dawnego jeziora i fosy.
           

To wielkie, kaliskie jezioro zasilała w wodę nie tylko płynąca przez miasto rzeka Drawica. Dużo bardziej wydajne były i są źródła podziemne, bijące na dnie obecnego jeziora Bobrowo Wielkie. Zaświadcza o tym masa wody bezustannie zmierzająca stąd szerokim kanałem do Bobrowa Małego, a stamtąd do jeziora Młyńskiego.

      

Ile i jakie zdarzenia widziały te jeziora? Jak kształtowały je przez stulecia ludzkie ręce? Chociaż wiemy na ten temat coraz więcej, to jednak wciąż pozostaje niemało niewiadomych. I tu prelekcja historyczna przerodziła się w rozważania filozoficzne. Mianowicie, że nigdy nie można wiedzieć wszystkiego.  A im nasza wiedza staje się głębsza, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, ile jeszcze  do poznania przed nami.

 

 

8 marca - Śpiewający prezent od "Klepsydry"


   Julia, Kamila, Karolina  i Adrian z  "Klepsydry" zamienili  spotkanie mieszkańców Białego Zdroju w kameralny, rozśpiewany lirycznie wieczór. Wykonali utwory m.in. Adele, Cohena i Grechuty, wkładając w to tyle serca, ile długo niemilknących oklasków otrzymywali od słuchaczy zgromadzonych w Dzień Kobiet  w wiejskiej świetlicy.
   - Młodzież sama wybrała te utwory na spotkanie, na jakie zaprosiła nas pani Violetta Zbytek, sołtys Białego Zdroju. To dla nich nowe doświadczenie, bo dotąd nie występowali z recitalem w wiejskiej świetlicy. A jak się okazało, ich talenty spotkały się tu z dużym uznaniem, co dobrze rokuje kolejnym takim koncertom - zdradza opiekunka "Klepsydry"- Joanna Mączkowska.
   - To był zapadający w pamięć i wzruszający występ. Młodzież dała naszym mieszkańcom wspaniały prezent. Bardzo za niego wszyscy dziękujemy - pożegnała licealistów pani Violetta Zbytek, wręczając opiekunce "Klepsydry" oraz uczniom kwiaty i słodkie upominki.

 


 8-9 marca - Ostatni maraton filmowy maturzystów

   Edukacja w klasie artystyczno-dziennikarskiej kaliskiego Liceum obejmuje także wiedzę filmową. Stąd w ciągu trzyletniego cyklu nauki, tegoroczni maturzyści z III a (w większości członkowie „Klepsydry”), wielokrotnie spotykali się na całonocnych maratonach, na których królowało światowe kino. W nocy z wtorku na środę oglądali wspólnie serię filmów po raz ostatni. Bo taka potężna dawka sztuki wymaga czasu na przetrawienie... Akurat tyle, ile zostało do egzaminu dojrzałości.

   - Nasze maratony filmowe to nie tylko oglądanie filmów i dyskutowanie nad ich tematyką. Na takiej edukacyjnej imprezie czujemy się bowiem w specyficzny sposób połączeni sztuką. Rodzą się wówczas więzi interpersonalne na płaszczyźnie emocji, odczuwania, percepcji. Czyli wspólne rozumienie świata przedstawionego na ekranie - wyjaśnia wychowawczyni III a, Joanna Mączkowska.

   Ten filmowy świat, prezentowany podczas maratonów, jest z reguły bardzo bliski świata realnego. Bo to kino obyczajowe, psychologiczne, poruszające najważniejsze, współczesne problemy. Ale oczywiście są także przerwy na oddech. To rekreacyjne spacery po korytarzach Liceum, wspólna konsumpcja bardzo późnej kolacji.
   Albo, jak to było ostatnio, niespodzianki w postaci kwiatów dla dziewcząt i wychowawczyni, jakie z okazji Dnia Kobiet wręczyli chłopcy.

 

 

 

 

 

 

       8-17 marca  - Kalisz Pomorski : moja mała Ojczyzna

     Uczniowie klas pierwszych kaliskiego Liceum odtworzyli w szkolnej auli spektakl „Wesele jakiego dawno nie było”, zrealizowany w plenerze  przez ich starszych kolegów w roku 2013. To widowisko nawiązujące do tradycji szlifowania charakterów na przedwojennym symbolu miasta – słynnym kamieniu Schleifstein.


   Jego kameralną powtórkę odegrano  w ramach publicznych prezentacji, jakie odbywają się każdego roku na lekcjach wiedzy o kulturze, gdzie prowadząca ten przedmiot  pani Joanna Mączkowska realizuje od sześciu lat autorski projekt  „Kalisz Pomorski – moja mała Ojczyzna”.

 


      

 

 

 

 

 

 

 

Korzystając z wielu publikacji dostępnych na naszym portalu: www.liceum.kalisz.pl, młodzież wybiera  i omawia poszczególne tematy. Najczęściej jest to interesująca historia powstania Czerwonej Szkoły - siedziby kaliskiego Liceum oraz tajemnice miejscowego Kościoła i Pałacu.  


    Uczniowie  w trakcie tegorocznych, marcowych prelekcji odkryli  ze zdumieniem jak bogate dzieje ma miasto, w którym się uczą. Przykładowo, że pieniądze  na jego odbudowę po wielkim pożarze w roku 1771 dał król pruski Fryderyk Wielki, a dzwon ufundowany przez mieszkańców w dowód wdzięczności dla tego monarchy do dziś wisi na wieży Kościoła.


      

 

Wciąż można odkryć dla siebie nowe zagadki i tajemnice, czy też nieznane miejsca, do których odwiedzenia zachęca współtworzony przez uczniów klas starszych przewodnik po Kaliszu Pomorskim. Publikacji na temat miasta i okolic przybywa staraniem ich głównego autora – pana Bogumiła Kurylczyka. Przybywa też osób, które je poznają, i których ta odgrzebywana z zapomnienia historia fascynuje. Jak wydobyty na światło dzienne skarb. Jak opisany na wstępie, spontaniczny powrót uczniów do spektaklu mówiącego o potrzebie „oszlifowania” krnąbrnych charakterów.
           

 

Koniec marca - Wielkanoc w międzynarodowej odsłonie
     Jak się obchodzi Wielkanoc u nas – wiemy wszyscy. A jak robią to inne narody? Kaliscy licealiści prezentują te zwyczaje każdej wiosny na lekcjach wiedzy o kulturze prowadzonych przez panią Joannę Mączkowską. W tym roku młodzież pokazała wielkanocne tradycje mieszkańców Anglii, Szwecji, Włoch a nawet dalekich Filipin.
     W odpowiednich przebraniach, wyposażeni w różne rekwizyty, przedstawiali sceny uroczystości i zabaw, a także częstowali mniej i bardziej egzotycznym menu. Najbardziej smakowała tradycyjna, bardzo puszysta i pełna bakalii – włoska babka wielkanocna. Najbardziej zadziwiała naturalistycznie odegrana droga krzyżowa, którą urządzają w swoich miejscowościach mieszkańcy Filipin.
     Najbardziej rozśmieszały zwyczaje kultywowane w Szwecji, gdzie osoby przebrane za wiedźmy „zlatują” się na sabat czarownic.
    

 

 

    Były także pokazy wielkanocnych gier, z jajkami w roli głównej, organizowane w Anglii. To po pierwsze, polowanie „na jajka”, czyli poszukiwanie ukrytych słodyczy. A po drugie, toczenie jajek, gdzie zwycięża właściciel tego, które znalazło się najdalej. Albo tego, które zderzając się z innymi nie pękło.
     Zabawy te są znane także pod różnymi nazwami, i w różnych wariantach, w Polsce. Warto podczas świąt nie tylko objadać się makowcem, ale również  czynnie podtrzymywać wielkanocne tradycje. Choćby przypomniany przez  młodzież, ubraną w tym celu w ludowe stroje,  obyczaj „biczowania” wierzbowymi gałązkami w Niedzielę Palmową, czy poniedziałkowy „śmingus-dyngus”.
           

 

 

5 kwietnia - Powiatowa Gala Talentów
           

             Żeński duet wokalny (Kamila Pomagalska i Julia Zinczuk), solista (Adrian Kociuba)  oraz autorka prac plastycznych (Weronika Szymańska) – wszyscy z kaliskiego Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych – reprezentowali nasze miasto w Drawsku Pomorskim na Powiatowej Gali Talentów. Opiekunami finalistów Gali są nauczyciele kaliskiego Liceum: Joanna Mączkowska (wykonawcy piosenek) oraz Zbigniew Kowalski (autorka prac plastycznych).
     By na tej Gali wystąpić, trzeba było najpierw uzyskać pozytywną kwalifikację jury, czyli przejść eliminacje. A potem zaprezentować się na koncercie finałowym lub na finałowej wystawie prac. Konkurencja pomiędzy kilkudziesięcioma wykonawcami piosenek była duża.
             Nagrodę Burmistrza Kalisza Pomorskiego otrzymali:  duet (Kamila i Julia) za zaśpiewanie  przeboju z repertuaru Adele oraz solista (Adrian) za wykonanie utworu Leonarda Cohena. Kaliski Bank Spółdzielczy również przyznał nagrody naszym wokalistkom  oraz Weronice Szymańskiej za prace plastyczne.  
            Nagrody wręczyli na scenie – w imieniu Burmistrza Kalisza Pomorskiego – Wojciech Czyżak, komendant Straży Miejskiej, a w imieniu Banku Spółdzielczego w Kaliszu Pomorskim – Zofia Gardzińska, Prezes Zarządu.

 

 

 

 

8 i 9 kwietnia - Spacery „Klepsydry” po  krakowskich teatrach
            To były dwa dni niemal całkowicie wypełnione teatrem. Tegoroczna, artystyczna wyprawa licealistów z „Klepsydry” do Krakowa obejmowała aż cztery spektakle oraz kilkugodzinną wizytę studyjną w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego. Tak jednak gospodarowano czasem, by nie zabrakło go również na zwiedzanie zabytków, bo przecież nie mogło się obejść bez wizyty choćby na królewskim Wawelu.
    Na Wawel, na Rynek Główny, podobnie jak i wszędzie w Krakowie, chodziliśmy pieszo. Bo tradycyjnie bazą noclegową było Schronisko Młodzieżowe przy ul. Oleandry, leżące tuż obok Biblioteki Jagiellońskiej, Muzeum Narodowego oraz akademików Uniwersytetu Jagiellońskiego.
           Jedynie drogę z i na Dworzec Główny PKP odbyliśmy tramwajem linii 20, mijając po drodze kolejne zabytki i uczelnie. Łącznie z tą najbardziej nas interesującą i najbardziej przez maturzystów z całej Polski pożądaną. Bo na wydział aktorski krakowskiej PWST przypada każdego roku 40-50 kandydatów na jedno miejsce. Nic dziwnego, gdyż większość znanych z filmów i teatru twarzy uczyła się właśnie tu, o czym zaświadcza najlepiej cała plejada aktorskich sław, patrząca z fotografii rozwieszonych  w holu Szkoły.
          Dzięki opiekunce „Klepsydry” i organizatorce wypraw do Krakowa - pani Joannie Mączkowskiej, kaliscy licealiści mogą każdego roku przypatrywać się z bliska zajęciom studentów aktorstwa. Tak było także teraz. Pierwsze warsztaty prowadził prof. Tadeusz Malak, który artystyczną karierę rozpoczął w Teatrze Rapsodycznym, zaangażowany tam w zastępstwie Karola Wojtyły, gdy ten pożegnał scenę poświęcając się kapłaństwu.Profesor, były prorektor PWST, wtajemniczał studentów, a przy okazji nas, w sekrety impostacji głosu, czyli trudnej sztuki usprawnienia jego emisji podczas śpiewu.
Drugie zajęcia prowadził prof. Jacek Romanowski, absolwent uczelni i były dziekan jej wydziału aktorskiego, który uczył studentów I roku deklamacji wiersza. Pracowano akurat nad poematem Słowackiego – „Beniowski”. Akurat, gdyż natychmiast pomiędzy Profesorem a panią Joanną Mączkowską nawiązała się fachowa dyskusja na temat dygresji zawartych w tym utworze, które potęgują skalę trudności jego zrozumienia oraz recytacji. I studenci, i my jako uczniowie, mieliśmy z tego dużą korzyść. Bo oni mogli na nas sprawdzić swoją siłę oddziaływania na publiczność. Natomiast my doświadczyliśmy namacalnie, ile wysiłku kosztuje dobre aktorstwo.
       To aktorstwo w najlepszym wykonaniu obejrzeliśmy na czterech spektaklach. Dwa były brawurowo zagranymi komediami, wystawionymi  w Teatrze Bagatela. Na kolejne udaliśmy się do narodowej świątyni sztuki dramatyczniej, jaką w Polsce jest bez wątpienia Stary Teatr. Tu uczestniczyliśmy (dosłownie, bo twórczo) w eksperymentalnym przedstawieniu „Książka telefoniczna”, reżyserowanym przez dramatopisarza Michała Buszewicza. Jako widzowie siedzący w pierwszym rzędzie operowaliśmy przedmiotami podsuwanymi nam przez aktorów. A nawet mówiliśmy półgłosem własne kwestie, w czym celowała oczywiście opiekunka „Klepsydry”.
        Najważniejszym jednak wydarzeniem, i dla nas, i dla artystycznego środowiska Krakowa, była sobotnia premiera „Podopiecznych” według prozy noblistki Elfriede Jelinek, w reżyserii Pawła Miśkiewicza. W spektaklu o uchodźcach, którzy w oczekiwaniu na pomoc schronili się w jednym z opustoszałych wiedeńskich kościołów, wystąpił znany aktor Krzysztof Globisz. Pokazał się na scenie po raz pierwszy po przebytym udarze, i grał siedząc na inwalidzkim wózku. Znowu byliśmy wśród znakomitych artystów, gdyż na tę premierę wpuszczono nas jako jedną z nielicznych grup spoza teatralnego towarzystwa, sadzając na pufach- pomarańczowych kamizelkach ratunkowych  w pobliżu pierwszego rzędu. Dziękujemy za te niezwykłe doznania i doświadczenia, za przejmujące dotknięcie prawdziwego teatru: sceny i jego kulis.

 

 

 

9 kwietnia - Adrian zaśpiewa w Szczecinie
     Na Powiatowym Przeglądzie Solistów i Muzycznych Zespołów Estradowych, jaki odbył się w drawskim Centrum Kultury, jeden z trzech tytułów laureata zdobył Adrian Kociuba. Teraz pojedzie na Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie, gdzie odbędzie się Przegląd Wojewódzki. Adrian zaśpiewa tam piosenkę Piotra Rubika: „Strażnik raju”.
           Jak głoszą pierwsze strofy tego znanego utworu: „Do bram raju aż się wspiąłem, żeby ujrzeć wreszcie rajski świat”… Czy Szczecin okaże się tym piosenkarskim „rajem” dla naszego solisty? Zobaczymy, trzymając kciuki i życząc mu powodzenia. Bo w Kaliszu Pomorskim Adrian już jest znany z licznych występów jako solista grupy teatralnej „Klepsydra”, śpiewający najchętniej i porywająco piosenki Marka Grechuty i Leonarda Cohena.
         

 

Kwiecień – próby spektaklu plenerowego
           „Klepsydra” wystawi w czerwcu swój czwarty z kolei letni spektakl plenerowy. Tym razem nie będzie to widowisko oparte na motywach starych, miejscowych legend, ale opowieść o czasach tuż powojennych, zatytułowana: „Ostatni seans w kinie Tracz i zamieniona za sprawą reżysera – Joanny Mączkowskiej  w musical. Właśnie trwają jego próby i młodzi aktorzy, chociaż odgrywają siermiężne postaci miejscowych chuliganów, przekupek i przodowników pracy, tańczą przy tym na scenie w takt zupełnie współczesnych rytmów.
     - Ten kostium tragifarsy, w jaki reżyser ubrał spektakl, znakomicie podkreśla sens prowadzonych na scenie dialogów. Są one bowiem dla młodego widza surrealistyczne, a dla osób, które przeżyły lata 50. i 60. XX wieku, wspomnieniem odległego „koszmaru”. Stąd najlepiej pośmiać się z perypetii występujących bohaterów, ale pośmiać się mądrze. Bo w każdych czasach, zgodnie ze znaną prawdą: tam gdzie rozum śpi, tam rodzą się upiory – mówił do uczniów goszczący na próbie (20 kwietnia) Bogumił Kurylczyk, autor scenariusza sztuki.
           Czy warto wspominać czasy, które najlepiej zapomnieć? Te kolejki po wszystko. Tę uznaniowość w rozdziale czegokolwiek. Te górnolotne slogany o władzy ludu pracującego i czekającej go tuż za rogiem świetlanej przyszłości… Z pewnością warto. To przecież historia nas samych, która jest najlepszą nauczycielką. I dlatego tak wiele można się nauczyć także z musicalu o kinie „Tracz”, na który niebawem zaprosi „Klepsydra”. Widowisko powstaje we  współpracy Stowarzyszenia „Jesteśmy Razem” oraz Urzędu Miejskiego w Kaliszu Pomorskim.

 

 

 

 

21 kwietnia – spotkanie pod grobowcem rodziny Wittchow

   Zachowany na Starym Cmentarzu w Kaliszu Pomorskim monumentalny grobowiec rodziny Wittchow, której członkowie zasłynęli przed rokiem 1945 jako przedsiębiorcy budowlani i architekci, wzbudza zrozumiałe zainteresowanie. Tym bardziej, iż legendy łączą to miejsce podziemnym tunelem z Pałacem, a Pałac z Kościołem. Śladem tych żywych do dzisiaj podań podążają uczniowie Liceum, realizując projekt poszukiwania ziarna prawdy w najbardziej popularnej, miejscowej legendzie.
  Warsztaty historyczne, prowadzone przez Bogumiła Kurylczyka wspólnie z Joanną Mączkowską, rozpoczęto od wycieczki na Stary Cmentarz przy ul. Wolności i obejrzenia grobowca. Uczniowie dowiedzieli się o zasługach rodziny Wittchow, w tym seniora rodu Alberta (założyciela firmy w roku 1886), w powstaniu gmachów użyteczności publicznej w Kaliszu Pomorskim, a także rozwoju przemysłu w mieście. Bo obok Cmentarza, gdzie w roku 1919 stanęła rodzinna willa (dziś na tym miejscu jest Bank Spółdzielczy), funkcjonowała ich prywatna wytwórnia materiałów budowlanych oraz napędzany maszyną parową tartak wraz z zakładem produkcji fornirów.
   Po przeanalizowaniu faktów uczniowie doszli do jednoznacznego wniosku, iż na początku XX wieku, kiedy powstał grobowiec rodziny Wittchow, nikt – a już zwłaszcza potrafiący myśleć ekonomicznie przedsiębiorcy - nie mieli żadnego racjonalnego powodu, by łączyć grobowiec podziemnym tunelem z Pałacem. Tym bardziej, iż Pałac nigdy nie należał do tej rodziny, lecz od roku 1880 do familii Zühlke. Zatem ziarna prawdy w legendzie o podziemnym lochu należy szukać raczej pomiędzy Pałacem a Kościołem, niż na Starym Cmentarzu.

 

 

 

22 kwietnia - Laureaci Festiwalu Piosenki Przyrodniczej

   Julia Zinczuk zdobyła II miejsce a Adrian Kociuba otrzymał wyróżnienie na „X Regionalnym Festiwalu Piosenki Przyrodniczej”, jaki odbył się w Kaliszu Pomorskim 22 kwietnia. Julia zaśpiewała utwór z repertuaru Grażyny Łobaszewskiej „Czas nas uczy pogody”, natomiast Adrian „Obłoki” z repertuaru Marka Grechuty.

Nasi uczniowie, znani w Liceum z występów w grupie teatralnej „Klepsydra”, zyskali uznanie jury występując w licznie obsadzonej uczestnikami konkursu kategorii: gimnazja, szkoły ponadgimnazjalne.

 

 

 

 

 

26 kwietnia – Wędrowanie po dnie jezior

   Kalisz Pomorski to najprawdopodobniej jedyne miasto w Polsce, które ma w swoich granicach cztery naturalne zbiorniki wodne. I dokumenty historyczne, i zachowane ślady w terenie oraz jego rzeźba jednoznacznie wskazują, że powstały one z jednego, wielkiego jeziora. A jego najdłuższa zatoka ciągnęła się pomiędzy ulicami: Koszalińską i Młyńską a Toruńską i Gdańską, aż pod ostatnie (w kierunku Mirosławca) domy sołectwa Krężno. Dno tej dawnej zatoki właśnie badali Licealiści realizujący projekt odkrywania „Tajemnic kaliskich jezior”.
   Opiekunem młodzieży w tych poszukiwaniach jest Joanna Mączkowska, a przewodnikiem Bogumił Kurylczyk. Wyprawę rozpoczęto od dawnego młyna na końcu ul. Młyńskiej. I podążając wzdłuż bagien oraz stawów odkrywano pofalowaną linię brzegową osuszonego częściowo jeziora oraz jego wyspy, jakimi były dzisiejsze pagórki wystające wśród gęstwiny trzcin.
   - W połowie XIX wieku w Kaliszu Pomorskim obniżono poziom jezior, likwidując tamę przy wypływie Drawicy z jeziora Młyńskiego, gdzie funkcjonowały dwa młyny: zamkowy i miejski. Dzięki temu uzyskano nie tylko nowe tereny pod zabudowę, ale też rozległe pola pod uprawę. Ale zanim te bagniska stały się polami, trzeba je było zmeliorować. Dokonała tego spółka powołana przez gospodarujących tu rolników (jej statut zatwierdzono w roku 1866). Wykopana wtedy na Ciemnych Bagnach (jak zwano dno byłej zatoki) sieć kanałów przetrwała do dziś i nadal sumiennie utrzymywana funkcjonuje bez zarzutu – informował i pokazywał rowy, stawy oraz gospodarstwa sołectwa Krężno, Bogumił Kurylczyk.
   Wyprawa zakończyła się za skrzyżowaniem do Białego Zdroju na drodze krajowej nr 10, która dlatego skręca za Kaliszem Pomorskim na południe, zamiast prowadzić prosto na wschód do Mirosławca, gdyż szerokim łukiem omija bagienne tereny dawnej zatoki wielkiego jeziora. Wracając DK 10 do naszego miasta wystarczy popatrzeć prawo. Pomiędzy widniejącą w dali linią lasu a ciągnącymi się przy drodze polami widać rozległe obniżenie terenu, porośnięte wyraźnie bardziej zieloną roślinnością. A to jest charakterystyczne właśnie dla terenów podmokłych.

 

 

 

29 kwietnia – Pożegnanie abiturientów

     Uroczyście, z udziałem „Klepsydry”, pożegnano tegorocznych abiturientów. Powodzenia na maturze życzyli im: przedstawiciele władz samorządowych, grono pedagogiczne, uczniowie oraz rodzice.

    - Nasze Liceum zapewnia różnorodne formy i kierunki kształcenia. Wiem, że z tych możliwości korzystaliście, dlatego nie wątpię, iż dobrze sobie poradzicie i na egzaminie dojrzałości, i potem na studiach - powiedział dyrektor szkoły, pan Maciej Rydzewski.

     Janusz Garbacz - Etatowy Członek Zarządu Powiatu Drawskiego, po złożeniu życzeń, odczytał okolicznościowy list Starosty Drawskiego. Z kolei Tomasz Kołtun, zastępca Burmistrza Kalisza Pomorskiego i absolwent naszego Liceum, podkreślił znaczenie współpracy Szkoły ze środowiskiem lokalnym. Natomiast Radna Powiatu Drawskiego - Halina Samek pogratulowała młodzieży ukończenia nauki i serdecznymi słowami dodała otuchy przed zbliżającą się maturą.

    Szczególnie wzruszające były pożegnania wychowawców ze swoimi klasami: Joanny Mączkowskiej z III a (profil dziennikarsko-artystyczny), Danuty Stempień z III b (profil medyczno-politechniczny), Kariny Antończak z III c (profil wojskowy) oraz Pawła Łuczko z III d (profil policyjno-prawny).

      Przywołano wiele wspomnień, które utkwiły w pamięci, przypomniano wspólne działania, wycieczki, zabawy. To wszystko, co łączy szkolną społeczność i wywołuje wzruszenie lub smutek gdy nadchodzi czas rozłąki. Stąd nikogo nie zdziwiły łzy, jakie pojawiły się na twarzach nauczycieli, maturzystów a także ich rodziców. Kilkoro z nich otrzymało od wychowawców dyplomy z wyrazami uznania za wyróżniającą się pracę na rzecz Liceum.

     Abiturienci, ze swej strony, podziękowali gronu pedagogicznemu za motywację do nauki i wsparcie przy pokonywaniu trudności. Jak podkreślili, szeroka oferta edukacyjna kaliskiego Liceum pozwoliła im nie tylko przyswoić szkolny program, ale i rozwijać własne pasje. Swoim starszym kolegom pogratulowali uczniowie klas drugich. A jednocześnie również im udzielił się smutek z powodu rozstania. Można to było zauważyć w przygotowanych przez nich prezentacjach multimedialnych. Pokazali w nich najważniejsze wydarzenia ze szkolnego życia tegorocznych maturzystów od pierwszej do trzeciej klasy.

    W programie, przygotowanym specjalnie na tę uroczystość przez grupę teatralną "Klepsydra" wraz z uczniami klas drugich pod opieką Joanny Mączkowskiej, zaprezentowano w zabawny sposób profile edukacyjne Szkoły.

   

 

Profil medyczny przedstawiała pielęgniarka z wielką strzykawką, która w takt znanej piosenki „Gdzie ci mężczyźni” poszukiwała odważnego pacjenta.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   

Roztargnione policjantki zatrzymywały lizakami nie auta, lecz drzewa.

 

 

    

Dzielni „czterej pancerni” wraz z czołgiem uciekli po pierwszym wystrzale wroga.

 

 

 

 

 

    

Chemicy skonstruowali bombę, która eksplodowała nie gromkim rykiem, a subtelnym cykaniem świerszcza.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

     Wreszcie klasa artystyczno-dziennikarska zabawiła się w telewizyjnych prezenterów, którzy zamiast informować widzów, rozśmieszali ich do łez.

 

    

 

Na scenie odegrano także etiudę na temat pisemnej oraz ustnej matury. Na tej ostatniej, uczniowie odpowiadali faktycznie śpiewająco, bo z wykorzystaniem fragmentów znanych piosenek.

    

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Śpiewali wokaliści "Klepsydry", a ostatnim akcentem programu był występ szkolnego zespołu, którego opiekunem jest pan Konrad Chwastek.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Pod koniec uroczystości wszyscy abiturienci stanęli do zbiorowego, pamiątkowego zdjęcia. Takie same fotografie wykonano także poszczególnym klasom maturalnym z ich wychowawcami.

    

 

Przemówili jeszcze przedstawiciele samorządu uczniowskiego, którzy ją prowadzili. Pogratulowali kolegom, podziękowali nauczycielom i uczniom za pomoc w organizacji tego ważnego w życiu Liceum wydarzenia. - To niemała zasługa koordynatorki uroczystości pani Joanny Mączkowskiej – dodał dyrektor Maciej Rydzewski.

 

 

 

 

 

 
 

31 maja - „Piknik Młodych Pasjonatów”

     Kaliskie Liceum odwiedziło 260 uczniów, 20 nauczycieli i 15 rodziców z 16 gimnazjów oraz grupa żołnierzy kanadyjskich i amerykańskich ćwiczących na poligonie drawskim.

     Najliczniejszą grupę stanowili gimnazjaliści z Dobrzan, Chociwla, Choszczna, Kalisza Pomorskiego, Wałcza, Krzęcina, Recza, Drawna i Złocieńca. Młodzież aktywnie brała udział w warsztatach, zajęciach sprawnościowych i różnego rodzaju pokazach.

    

Największą popularnością cieszyły się zajęcia teatralne z grupą „Klepsydra”.

 

 

    

 

Członkowie grupy dawali z siebie na scenie wszystko….

 

 

 

 

 

 

 

    

 

 

 

 

A nawet więcej niż wszystko, prezentując fragmenty aktualnie przygotowywanej sztuki „Ostatni seans w kinie Tracz”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

     Bardzo się to gimnazjalistom spodobało, więc na koniec ustawiła się długa kolejka po zaliczenie obecności na warsztatach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   Początek czerwca – Próby widowiska plenerowego

     Grupa teatralna „Klepsydra” przez kilka dni odbywała próby widowiska plenerowego „Ostatni spektakl w kinie Tracz”. Czwarty taki seans w twórczym dorobku licealistów, a trzeci, który rozegra się na deskach pomostu przy Nowej Przystani nad jeziorem Bobrowo Wielkie.

Młodzi aktorzy, prowadzeni przez reżysera - Joannę Mączkowską cofną widzów do pierwszych lat powojennych, kiedy kaliskie kino nosiło nazwę „Tracz” i było miejscem, gdzie organizowano nie tylko seanse filmowe, ale także imprezy o charakterze propagandowym. Na plenerowej scenie zobaczymy zatem m. in. dawnych chuliganów oraz przodowników pracy. Ich zwyczaje, problemy oraz konflikty .

   

Ten powrót do przeszłości, częściej śmiesznej niż tragicznej, autor scenariusza – Bogumił Kurylczyk, oparł na autentycznych wydarzeniach, opisanych w zachowanych archiwalnych dokumentach. Widzowie będą mogli dopatrzeć się znanych i nieznanych faktów z historii Kalisza Pomorskiego.

 

 

     

7 czerwca – Seans śmiechu i refleksji

      Wystawione na deskach pomostu przy Nowej Przystani przedstawienie plenerowe grupy teatralnej "Klepsydra" rozśmieszało widzów do łez. Licealiści przypomnieli bowiem autentyczne wydarzenia z Kalisza Pomorskiego lat powojennych - wówczas traktowane bardzo serio, a obecnie jednoznacznie odbierane jako tragikomedia.


 

  

 

 

Bo takie właśnie organizowano propagandowe spektakle i masówki (czyli zgromadzenia mas pracujących) w miejscowym kinie "Tracz".

 

 

   Można było obejrzeć scenkę pokazującą przodowników pracy, którzy wyrabiali po kilkaset procent normy, wykonując dniówki za trzech albo nawet za pięciu.


 

   Jak zasłużona dojarka ze spółdzielni produkcyjnej "Rocznica" lub robotnik tartaczny obsługujący trak - piłę do rżnięcia pni na deski.

 


 

   W nagrodę otrzymali oni od uczniów sporządzone w szkole, symboliczne tekturowe sierpy, a od władz miasta skierowania na kursy szkolenia partyjnego. Na ich cześć śpiewano pochwalne hymny.


  

 

 

 

 

 

 

 

 

Przypomniano także sztandarowe na przełomie lat 40. i 50. XX wieku akcje zwalczania stonki, analfabetyzmu oraz walki z chuligaństwem.


 

 

 

 

   Chuligani, czyli osobnicy niegodziwie traktujący treści płynące z wyświetlanych filmów radzieckich o wyższości socjalizmu nad kapitalizmem, tłumaczyli swą niechęć do propagandy przeżyciami wojennymi.


 

 

 

 

   I w teatralnej opowieści naśladowali bombardujące samoloty w takt współczesnej muzyki młodzieżowej. A także podmieniali nazwę kina z "Tracz" na "S....".

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   Widowisko, zatytułowane "Ostatni seans w kinie Tracz", za sprawą reżysera – pani Joanny Mączkowskiej mające charakter nie tylko historyczny pobudzało zarówno do śmiechu jak i do refleksji. Zawsze bowiem to, co w przeszłości traktowane jest nadmiernie poważnie, z niezasłużoną, sztuczną atencją, po latach zamienia się w tragikomedię. A przy próbach kopiowania staje się w tragifarsą.

 

 

 


 

 

 

   Spektakl zdawał się nie wprost mówić: jesteśmy w tym samym mieście, ale jesteśmy już inni. Pozostawiliśmy za sobą zarówno seanse w kinie "Tracz", jak i te późniejsze w kinie przemianowanym na "Kalina". Dziś nie brakuje nam tego, czego brakowało (i co przypomniano w brawurowo odegranej scenie w sklepie mięsnym, gdzie walczono o najmniejszy nawet kawałek kiełbasy).

 

 

 


   Dziś możemy się śmiać: wtedy kiedy chcemy, i z tego, z czego chcemy. A to bardzo ważny wyznacznik prawdziwej wolności.

 

 


 

 

 

 

 

 

   Publiczność nie żałowała braw dla aktorów - licealistów oraz występujących gościnnie pań z zespołu "Violki" i przebranych za biedronki dzieci z Przedszkola „Wesołe Nutki” w Dębsku, które zatańczyły w scenie wypędzania z kartoflisk stonki, czyli imperialistycznego szkodnika.

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

O znaczeniu pełnego refleksji uśmiechu nad własną przeszłością, powiedział na zakończenie widowiska autor scenariusza – Bogumił Kurylczyk.

  

 

 

 

 

 

 

Najwięcej zasłużonych gratulacji otrzymała opiekunka "Klepsydry" – Joanna Mączkowska. Za artystyczną pracę z młodzieżą i konsekwentne pokazywanie w spektaklach historii jako nauczycielki życia dziękował pan Maciej Rydzewski - dyrektor kaliskiego Liceum. A sami licealiści przyznali, iż chociaż sprawy minione są dla nich znacznie mniej interesujące od współczesności, to uczestnictwo w tym spektaklu, którego forma wykreowana przez reżysera połączyła dziś i wczoraj sprawiło im wiele satysfakcji.

  

Czwarte z kolei czerwcowe widowisko plenerowe grupy teatralnej "Klepsydra" powstało jak poprzednie we współpracy Stowarzyszenia "Jesteśmy Razem" oraz Urzędu Miejskiego w Kaliszu Pomorskim. I jak trzy poprzednie pokazywało autentyczne epizody z bogatych dziejów naszego miasta.

 
 

 

17 czerwca – Tropem kaliskiego lochu

Średniowieczny Kalisz Pomorski, opasany kamienno-ceglanymi murami, rozciągał się z południa na północ pomiędzy zamkiem (dzisiejszym Pałacem) a gotyckim Kościołem, który wtedy stał za – a nie jak teraz przed – ulicą Krzywoustego. I jeśli obie budowle łączył podziemny, kilkusetmetrowy korytarz, to od Pałacu odchodził w kierunku skrzyżowania ul. Świerczewskiego z ul. Rybacką, a nie obecnej wieży Kościoła. Ostateczne rozstrzygnięcie tej zagadki da dopiero zbadanie domniemanego przebiegu lochu nowoczesnym georadarem. Zanim ta kosztowna operacja nastąpi, należy ufać faktom. Mianowicie, że obecności tunelu nie potwierdzają żadne dokumenty ani analiza miejsc skąd miałby prowadzić.


Do takich wniosków doszli uczniowie kaliskiego Liceum, realizujący od 19. kwietnia do 17. czerwca 2016r. projekt „Śladem legendy o kaliskim lochu”, który prowadzono we współpracy Stowarzyszenia „Jesteśmy Razem” ze Starostwem Drawskim. Wizje w terenie i zabytkowych budowlach oraz lustrację dokumentów archiwalnych poprzedziły warsztaty historyczne pod kierunkiem Bogumiła Kurylczyka oraz warsztaty literackie prowadzone przez Joannę Mączkowską. Najpierw bowiem należało młodzieży przybliżyć dzieje Kalisza Pomorskiego, a także wprowadzić w tajniki języka starych dokumentów oraz ich współczesnych interpretacji.


Właściwie jedynym konkretem w tej legendzie jest miejsce w murze piwnic Pałacu, wskazane przez Hansa Joachima Zühlke, syna ostatnich przed rokiem 1945 właścicieli kaliskich dóbr ziemskich. Problem w tym, iż po II wojnie te piwnice remontowano dwukrotnie: w latach 60. XX w. oraz podczas niedawnej odbudowy i modernizacji Pałacu. I na żaden tunel za domniemanymi drzwiami, czyli jakoby zamurowanym wejściem, nie natrafiono. Wątpliwe są też opowieści o lochu odkrytym pod byłym hotelem „Pod białym łabędziem”, ponieważ nie odnaleziono go stawiając na tym miejscu 40 lat temu blok mieszkalny.


Ale czy jest sens w dyskredytowaniu legend, które przecież nie muszą ściśle trzymać się faktów? Uczestnicy projektu doszli do zgodnego wniosku, że opowieści o średniowiecznym lochu pod centrum miasta stanowią same w sobie atrakcję turystyczną, więc należy je raczej rozpowszechniać niż zwalczać. Zupełnie przeciwnie do głoszonej, historycznej nieprawdy, jaką jest łączenie kaliskiego Pałacu z rodziną von Wedel. Miała ona bowiem, wśród kilkunastu właścicieli tej rezydencji, najmniejsze zasługi w doprowadzeniu jej do obecnego kształtu. O tym zresztą, jak należy nazywać najważniejszy, kaliski zabytek, mówi jednoznacznie umieszczona przed nim tablica.

 

 

21 czerwca – Po dnie dawnego jeziora

Realizując projekt odnajdywania w terenie śladów dawnego, wielkiego jeziora, jakie otaczało osadę Kalis, a potem miasto Calies, uczniowie kaliskiego Liceum wędrowali 17. i 21.czerwca po bagnach ciągnących się za Nowym Cmentarzem. Trzeba dużej zręczności i wytrwałości w skakaniu z kępy drzew na kępę, by przebrnąć przez błota na trasie od ul. Strzeleckiej do motelu na końcu ul. Szczecińskiej. Ta wyprawa rozpoczęła się przy moście nad Drawicą, gdzie do rzeki wpada bezimienny potok odwadniający mokradła.


Mało kto wie o istnieniu tego dopływu Drawicy, prowadzącego w głąb rozległych i miejscami głębokich bagien. Ich przedłużeniem jest dzisiejsze jezioro Lasek (jako czwarty naturalny zbiornik leżący w granicach miasta). - To jezioro odciął od mokradeł nasyp szosy drogi krajowej nr 10, którą wybudowano w kierunku Recza dopiero na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Zatem dawniej ta zachodnio-południowa zatoka wielkiego jeziora otaczającego Kalisz Pomorski od Krężna (północnego wschodu), sięgała aż do Dużej Stacji – wyjaśniał uczniom Bogumił Kurylczyk, prowadzący kolejne, edukacyjne wycieczki.

 

Licealiści już od kwietnia poznają sekrety kaliskich jezior. Wyprawy w teren rozpoczęli od Ciemnych Bagien, jak nazywano przed zmeliorowaniem pola uprawne sołectwa Krężno. Potem odkryli (naprzeciwko motelu przy ul. Szczecińskiej) skryty w lesie staw z wyspą, zwany przed rokiem 1945 Stawem Głupców i zaznaczony nawet na starych mapach z końca XIX wieku. Wyniki tych analiz zostaną opisane w kolejnym rozdziale internetowego przewodnika o Kaliszu Pomorskim, jaki jest wciąż rozszerzany pod literackim kierunkiem Joanny Mączkowskiej.

 

Czerwiec – nagrody za „Pamięć nieustającą”

Uczennice z kaliskiego Liceum wzięły udział w IV edycji Ogólnopolskiego Konkursu „Pamięć nieustająca”. Jury oceniające prace w kategorii: Dzieła artystyczne, albumowe i niekonwencjonalne przyznało Justynie Góreckiej tytuł laureata, a Weronice Błądek, Oktawii Gwiaździńskiej i Natalii Osak - tytuły finalistów.

   Po odbiór nagród wszyscy pojadą do Warszawy. Opiekunem nagrodzonych uczennic jest Joanna Mączkowska (polonista, reżyser teatralny). Głównym celem konkursu było budowanie wśród młodzieży świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej, a ponadto podkreślenie znaczenia Małych Ojczyzn i lokalnych bohaterów oraz zainteresowanie historią współczesną Polski.