MY - KALISZ POMORSKI - OKOLICE - ŚWIAT
O tuż powojennych latach - Elżbieta Januszko

   

Elżbieta Januszko z domu Bejnarowicz, która jest ostatnią, żyjącą urzędniczką pierwszego po roku 1945 kaliskiego magistratu, nie tylko przekazała cenne dokumenty do Izby Pamięci istniejącej przy naszym Liceum, ale w tym samym dniu, 25 września, odbyła także spotkanie z uczniami, opowiadając o swojej pracy w Urzędzie Miejskim, gdzie była zatrudniona w latach 50. XX wieku. 
    
Wspominała również czasy, kiedy uczyła się w  Czerwonej Szkole.  – To było w roku 1951. Wtedy w każdym wypracowaniu, aby otrzymać za nie dobry stopień, należało chwalić „przywódcę postępowej ludzkości”, Józefa Stalina – wspominała pani Elżbieta. Jej nauczycielką była między innymi jedna z pierwszych kaliskich nauczycielek, niedawno zmarła przyjaciółka „Klepsydry” Helena Kurylczyk.


     A na prezentowanych tu zdjęciach widzimy jak pani Elżbieta zwiedza po latach swoją Szkołę oraz Izbę Pamięci w towarzystwie dyrektora Macieja Rydzewskiego, Joanny Mączkowskiej i Bogumiła Kurylczyka.


    Szczególnie interesujące dla młodzieży okazały się opowieści o dalszej nauce w Szczecinie. Przekreśliło ją straszne wydarzenie, które do dziś wywołuje dreszcze. Mieszkające w internacie cztery uczennice z Kalisza Pomorskiego kupowały codziennie parówki w pobliskim zakładzie rzeźnika. Aż kiedyś, ktoś odkrył w takiej parówce fragment ludzkiego palca. Lepiej nie wspominać, co wykazało potem śledztwo…


    Z powodu tego dramatycznego przeżycia, zamiast dalszej nauki w Szczecinie, Elżbieta Januszko (wówczas Bejnarowicz) wróciła do domu i szukając pracy znalazła ją właśnie w kaliskim magistracie. Ratusz był wówczas w ruinie i miejscy urzędnicy zajmowali kamienicę na początku ul. Wolności, obok dawnego kina a dziś dyskoteki. W każdym pokoju, ogrzewanym piecem, stały przynajmniej po trzy biurka. A na kontrole do podmiejskich gospodarstw, czy nawet do Urzędu Powiatowego w Drawsku Pomorskim, jeżdżono służbową furmanką, bo auta nie było.


     Ojcowie miasta zmieniali się wtedy bardzo często. Przez kilka lat urzędowania pani Elżbiety, burmistrzów było pięciu. Sesje rady ciągnęły się w tych czasach godzinami. Nawet do północy. A wtedy radni prześcigali się w tym, kto odprowadzi do domu na przedmieściach młodą, piękną urzędniczkę.


    Dzisiaj Elżbieta Januszko ma kilkunastu wnuków i jeszcze więcej prawnuków. Rodzina rozjechała się po Polsce, a nawet dalej, po Europie. Babcia i prababcia wędruje więc od Bałtyku po Beskidy, od Pomorza po Szkocję lub Irlandię. Ale zawsze najchętniej przebywa w swoim domu w Kaliszu Pomorskim. Na niewielkiej ul. Wojska Polskiego mieszka już 60 lat. Zna tam wszystkich i wszyscy ją znają. To – jak podkreśla – najlepsze dla niej miejsce na ziemi.